wtorek, 22 lipca 2014

Ja + 12 Świrów = ? cz.3

- I wanna, big cars, big house and big rin... Aish! - Podskoczyłam w miejscu.
     Zacięłam się nożem w palec... Boże kto stawia nóż ostrzem do góry? Nagle zza pleców usłyszałam oklaski, szybko odwróciłam głowę, mocno ściskając krwawiącą część ciała. To tylko Luhan, który dopiero teraz zauważył moją "ranę" i momentalnie rzucił się w moim kierunku. Włożył mój palec pod strumień wody, niestety dla mnie była ona ciepła...
- Ała! Ta woda jest gorąca!
- Przepraszam! - Wykrzyknął i tak szybko jak tylko potrafił zmienił wodę na chłodną.
- Co tu się dzieje? Dlaczego tak krzyczycie?... O Boże, coś ty zrobiła? - Przerażony D.O pobiegł po apteczkę. Wrócił już po dwóch sekundach i zaczął opatrywać mój zraniony palec, który wciąż dosyć mocno krwawi. 
    Zabiję tego, który tak zostawił ten cholerny przyrząd do torturowania warzyw.
- Wiesz co? My to skończymy, a ty idź się rozpakować do końca rozpakuj. - Uśmiechnął się do mnie, omo jego usta mają kształt serca, gdy się uśmiecha, jak słodko.
  Zrobiłam jak kazał, ruszyłam do pokoju i poukładałam resztę moich rzeczy na półkach, co zajęło mi około 30 minut. Zostały mi tylko kosmetyki, których miejsce jest w łazience, weszłam więc do pomieszczenia i zapukałam do drzwi Tao. Tak wiem pukam znajdując się w łazience, zamiast jak normalny człowiek - z korytarza.
   Mimo to drzwi zostały otworzone, a w nich stał zdziwiony pan panda.
- Dlaczego nie zapukasz do "głównych drzwi, tylko przychodzisz przez łazienkę?
- Eee, nieważne. Chciałam tylko zapytać czy możesz zwolnić mi kilka półek\, ka kosmetyki i te różne moje duperele. - Musiał wysoko podnosić głowę by patrzeć mu w twarz, co nie było zbyt wygodne. Aigoo! Zmalej człowieku!
- Chyba nie dam rady zmaleć, mianhe. - Zaśmiał się z mojej dru... Chwila! To ja to powiedziałam na głos? O, cholera! - A co do półek to jasne że zrobię dla ciebie miejsce. - Posłał mi czarujący uśmiech. Uważaj, jak będziesz się tak do mnie uśmiechał, to się jeszcze zakocham. 
- Może o to mi chodzi? - Chłopak zachichotał, przez co poczerwieniałam ze wstydu.
- Co? To też powiedziałam głośno? - Wymierzyłam sobie w myślach siarczysty policzek. Zabolało. - Mianhe, ok to ja już pójdę. - Jak najszybciej odwróciłam się do niego plecami i nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z łazienki, po czym rzuciłam się na łóżko. Aigoo! O czym ja myślę, poprawka, ja nie myślę.
   Tyle lat bez przyjaciół i już mówię swoje myśli na głos. 
   Potrząsnęłam mocno głową, chcąc wyrzucić te wspomnienia z umysłu, o dziwo udało mi się to.
   Okay, to teraz sprawdźmy kim jest to całe EXO.
   Kurcze, ale ja nie mam komputera, może rudy kucharzyna mi pożyczy
   Wyszłam z pokoju i ruszyłam na drugie piętro, a następnie do drzwi, które miały według Suho, prowadzić do siedziby Xiu. Kulturalnie zapukałam do drzwi, oni pewnie tak nie robią. Z drugiej strony ściany rozległo się ciche "proszę". Nacisnęłam klamkę i delikatnie popchnęłam drzwi, ukazując mu tylko swą głowę.
- O, to ty. Mogłem się domyślić, te dzieci z dziczy niewiedzą co to znaczy pukać... Chociaż nie, jednak wiedzą, ale kiedy to ty wchodzisz do ich pokoju, nie pukając. - Zaśmialiśmy się. Brat patrzył na mnie znad książki. O Jezusie brodaty, Matko przenajświętsza i inne boskie istoty on czyta i to z własnej woli?
- Tak właśnie o nich pomyślałam. - Zaśmialiśmy się jeszcze raz, znowu w tym samym momencie, to jest jakieś dziwne. - A przyszłam tu by się dowiedzieć czy mogę skorzystać z twojego laptopa.
- Jasne weź go, leży na biurku. - Uśmiechnął się do mnie wesoło.
- Masz na myśli tą kupę ciuchów? Zawsze tak dbałeś o porządek, a teraz co? - Udawałam że się nim zawiodłam, minę miał przezabawną.
- Ale... To są ubrania na juto. - Spuścił głowę udając skruchę.
- Ne, ne... Tak czy siak, dzięki i mam nadzieję że wiesz że cię kocham! - Minseok zaśmiał się z tak nagłego wyznania.
- Tak siostrzyczko, ja też cię kocham. Poproszę Lay'a żeby kupił ci jutro od razu też laptop.
- Ale wiesz, nie chcę by wydawał tyle pieniędzy na mnie. Źle będę się z tym czuła. - To trochę dziwne, że chłopak którego dzisiaj poznałam, jutro kupi mi tyle rzeczy. 
- Ale ty wiesz, że za to wszystko płacę ja? Lay z tobą jedzie bo reszta jest zwyczajnie zajęta, a z Sehun'em cię nie puszczę, ze względu na to co już dzisiaj zrobił. - W jego oczach widzę, że ma ochotę się roześmiać.
- A, to już słyszałeś? - Zrobiłam się czerwona na twarzy. Mój brat pokiwał głową na "tak". Ja natomiast chwyciłam elektryczne urządzenie po które przyszłam i czym prędzej wyszłam, rzucając tylko krótkie "dzięki i pa". Zza drzwi usłyszałam stłumiony śmiech.  
   Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moich "czterech ścianach", jednak los miał dla mnie inne plany.
    Przed pokojem spotkałam Chen'a, który z wielkim  uśmiechem na twarzy mnie zatrzymał.
- Ponoć słyszałaś jak Suho ogląda... filmy... dla... dorosłych...
- No tak, a co? - Serio? Tylko po to mnie zatrzymał? Grrrr.
- Bot y nie wiesz wszystkiego. Chodź. - Pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju. Usiadł na łóżku i poklepał ręką miejsce obok siebie, wskazując bym usiadła. Jednak zignorowałam ten gest i wybrałam fotel w bezpiecznej odległości, nie chcę ryzykować po akcji z Tęczą. Teraz patrzyłam na chłopaka wyczekująco, ale też pospieszałam go wzrokiem.
- No bo... - Zaczął i zaczął się śmiać, nie mogąc przez to dokończyć.
- Aish! Po prostu to powieź! - Nie wytrzymałam już.
- Dobra, dobra... Od kiedy w tak młodym wieku można takich słów używać? - Patrzył na mnie całkiem poważnie, a ja myślałam że zaraz mu coś zrobię.
- Nie zmieniaj tematu! Mów!
- Okay, nie gorączkuj się tak. Bo Myeon nie oglądał takich filmów...  Reszta gdy się nudzi, a my mamy "gości", takich mniej ważnych, to podkładają mu głośniki... I puszczają z nich takie... Dźwięki... A on o tym nie wie, bo zawsze ma słuchawki na uszach. - Mówił przez śmiech, ale gdy skończył mówić wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Okay, zapamiętam i nic mu nie powiem. A teraz już idę. - Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam, zostawiając go wciąż śmiejącego się. Na szczęście mój pokój jest obok, więc już nikt mnie nie zatrzymywał. Usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. W wyszukiwarkę wpisałam "EXO", na początek trochę o nich poczytam, a potem przesłucham kilka piosenek.
    Że słucham? Luhan i Minseok są najstarsi? No chyba nie. Przecież oni wyglądają na najmłodszych...
    Jezu! Jakie oni mają świetne głosy!
    Spojrzałam na zegarek, że mwoh (tłum. co)? Siedzę tak już trzy godziny? No to chyba czas odłożyć ten komputer. Najpierw poukładam  kosmetyki na półkach, a potem pójdę coś zjeść.
  Jak pomyślałam tak zrobiłam, wzięłam wszystko co zostało do ułożenia i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam usłyszałam że ktoś mnie woła. 
  Wyszłam na korytarz gdzie stał Kai.
- Chodź, nie możesz tak siedzieć sama w tym pokoju. - Chwycił rękaw mojej bluzy i pociągnął mnie schodami w dół, a następnie do salony. Co oni mają z tym ciągnięciem?
    W pomieszczeniu już wszyscy się rozsiedli i czekali na nas. Zostały tylko dwa wolne miejsca, jedno na podłodze, a drugie na kanapie. 
     Oczywiście sofę zajęli Tao z Sehunem, pomiędzy nimi było wolne miejsce, a obo tęczowego pana siedzieli jeszcze Baekhyun i Chanyeol. Przed kanapą, na ziemi siedzieli Kris, Suho, Lay i Lunah, a miejsce wolne było między Suho i Lay'em. Dwa fotele  zajęli D.o i Chen, a mój braciszek przyłączył się do podłogowiczów i położył się przed Kyungsoo.
    Chciałam usiąść na podłodze, ale zatrzymali mnie Tao i Sehun.
- A ty gdzie księżniczko? Tu masz wolne miejsce. - Czy Panda właśnie nazwał mnie księżniczką?
- Ale myślałam, że Kai chciałby tu usiąść. - Spuściłam lekko głowę, czemu ja się rumienię?
- Ty słoneczko nie myśl za dużo. - Zaśmiał się Sehun. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Czy ktoś może mnie wesprzeć? Xiu parzył na nas lekko się uśmiechając, widział że spaliłam buraka, przez słowa jego przyjaciół i bezczelnie chciał się roześmiać.
- Siadaj. Specjalnie zostawiliśmy ci miejsce a ty narzekasz. - Wypowiadając te słowa Kai zajął miejsce na ziemi.
- Trzeba kupić jeszcze jedną kanapę, to siedzenie na na dywanie zaczyna się robić nie wygodne. - Zaczął narzekać Lay, ale Kris zatkał mu usta popcorn'em. Czyli będizmy oglądać film.
    Zostałam pociągnięta na sofę, o mało nie kopiąc przy tym Lulusia. Gry tylko wygodnie usiadłam zapytałam jaki film będziemy oglądać. Wszyscy się zaśmiali, oni chyba coś kombinują. 
- To będzie maraton. - Do ucha szepnął mi Sehun. Okay. - Ale to nie będą miejscowe filmy, to będą amerykańskie z lektorem. - Ponownie się do mnie odezwał, po czym zachichotał niczym mała dziewczynka.
     Zaczynam się bać. W głowie tylko powtarzałam "Oby nie horrory, błagam tylko nie horrory". Jednak los nie jest dla mnie dzisiaj zbyt sprzyjający. Gdy tylko zobaczyłam tytuł pierwszego filmu miałam ochotę się schować lub uciekać gdzie pieprz rośnie. Tao to zauważył, wyciągnął telefon i szybko coś na nim wystukał, a następnie mi go podał. "Jeżeli będziesz się bała to możesz się do mnie przytulić ;)" przeczytałam i "zmazałam" wszystko. "Komawo (tłum. dzięki/dziękuję) za propozycję, chętnie skorzystam ;)" napisałam i oddałam mu urządzenie. Gdy odczytał, tylko uśmiechnął się i schował telefon do kieszeni.
- Już? Dzieci nabawiły się telefonem? - Suho ma jakieś problemy czy co?
- Tak umma. Mianhe, nie bądź zła. - Ciut przerośnięta panda odpowiedziała swojej mamie (?)/
- To nie Lay jest waszą mamą? - Czuję się zdezorientowana.
- Nie, mamą jest Suho, tatą Kris, a Lay zastępczą mamą, no i czasem Xiu jest mamusią. - Wyjaśnił mi Baek.
- Okay, to włączcie ten film. - Powiedziałam, zauważyłam że podczas tej rozmowy emisja została wstrzymana.
   Już podczas pierwszej sceny....

---------------------------------------------------------------
Annyeong tu Suho. Sorki że dopiero teraz ale czasu nie było ;/ Mam nadzieję że się podoba :)
Suho :P

sobota, 12 lipca 2014

Ja + 12 świrów = ? cz.2

  Było pięknie.
  Białe ściany i ciemno brązowe meble. Na środku stoi wielkie, dwuosobowe łóżko ze stertą poduszek w kolorze beżu i tego samego koloru kołdrą. Po jego bokach stoją dwie małe szafki nocne, a za nim jest ogromne okno. Po lewej są dwie pary drzwi, które już sprawdziłam - pierwsze prowadzą do łazienki, a drugie do garderoby. Drogą dedukcji doszłam do wniosku, że skoro mam łazienkę z Tao, to jego pokój też jest  z lewej strony, a pokój Chen'a po prawej. Z prawej strony stoi biurko. Gdy wejdziesz do środka i odwrócisz się przodem do drzwi , ujrzysz półki na książki, a nad nimi plazmowy telewizor. Pod nogami czuć miękki, czarny dywan, aż się chce na nim położyć. Łazienka jest jak każda inna, no z wyjątkiem tego że w środku jest wanna z dżakuzi (nwm jak to się pisze, więc napisałam spolszczoną wersję) i prysznicem osobno, a no i na przeciw wanny jest kolejny plazmowy telewizor, jednak trochę mniejszy od tego w pokoju.
  Rozpakowałam część rzeczy i ruszyłam na dalsze zwiedzanie domu.
  Weszłam na drugie piętro, tam jest kolejne siedem par drzwi. Ten budynek jest niesamowicie długi. Chciałam otworzyć pierwsze z nich, jednak wydobywały się zza nich dziwne odgłosy, więc wolałam tego nie robić.
   Zapukałam do następnych drzwi, po chwili oczekiwania otworzył mi Sehun, który był już ubrany.... No dobra w połowie, ale to dobry początek.
- Chwała ci, że założyłeś buty i spodnie.
- O, jednak do mnie przyszłaś. Ale wiesz, ty byś mogła je zdjąć. - Puścił mi oczko i wciągnął za rękę do swojego pokoju, po czym usadził mnie na łóżku.
- Jesu! Koleś ogarnij się! Ty jakiś nie wyżyty czy co?! - Zaczęłam krzyczeć na chłopaka.
   Wstałam pospiesznie z materaca i usłyszałam za drzwiami śmiech przynajmniej dwóch osób. Otworzyłam je i do środka wpadli wciąż się śmiejąc Chanyeol, Kris i Baekhyun.
   Huk był straszny, pewnie opierali się o drzwi, a gdy nacisnęłam klamkę po prostu pod siłą nacisku się przewrócili i runęli na podłogę.
   Przez swój upadek zaczęli się śmiać jeszcze głośniej.
- Sehun, Yuki to chyba pierwsza dziewczyna, która cie nie chce! - Wykrztusił Baekhyun między salwami śmiechu, a ja stałam jak wmurowana.
- Ona mnie chce tylko jeszcze o tym nie wie! - Powiedział niczym naburmuszony pięciolatek chłopak z tęczową grzywą.
   Zgrabnie ominęłam leżących na ziemi chłopaków, mrucząc pod nosem "zboczona tęcza" i wyszłam na korytarz. W tym momencie z pierwszego pokoju wybiegł zdenerwowany Suho.
- Co się dzieje? Ktoś potrzebuje pomocy? Mów że kobieto! - Złapał za moje ramiona i zaczął mną potrząsać.
- Nic się nie dzieje. Spokojnie, to tylko Kris, Chanyeol i Baek się przewrócili.
- Aha, to ja wracam do siebie. - Już miał zniknąć za drzwiami, ale go zatrzymałam.
- Czekaj! Taki pomysł ścisz te filmy albo podłącz słuchawki. Myślę że to dobra rada. - Zaśmiałam się.
- Ale ja nie...? Przecież ja nie oglądam... Były podłączone... - Biedny nie mógł dokończyć żadnego zdania.
- To źle były podłączone. A, właśnie, gdzie pokój Xiumina? - Udawałam aniołka, tak jakbym przed chwilą nie mówiła o takich rzeczach.
- Na końcu po prawej. ale teraz go tam nie ma, bo robi dla ciebie obiad w kuchni. - Odpowiedział cały czerwony z zażenowania i wstydu.
- Ok, dzięki. - Kolejny raz się uśmiechnęłam i ruszyłam schodami w dół, wciąż słysząc śmiechy chłopców, tym razem z Suho.
   Zeszłam schodami dwa piętra niżej i skierowałam się do jadalni połączonej z kuchnią.
   Cicho usiadłam przy stole i przyglądałam się mojemu bratu, który krzątał się po kuchni. Chyba robi naleśniki i kawę. Zawsze lubił gotować, a szczególnie uwielbiał robić kawę. Jest tym teraz tak pochłonięty, że nawet mnie nie zauważył.
- Tęskniłam za twoimi obiadami. - Powiedziałam szczęśliwa do rudowłosego chłopaka, zachwycając się przy tym zapachem jedzonka. Chłopak lekko podskoczył, gdy usłyszał mój głos i o mało co nie rozlał sobie na rękę wrzątku. Odwrócił się i złapał walną ręką za miejsce w którym znajduje się serce, puszczając przy tym patelnię (w jednej ręce miał czajnik, a w drugiej patelnię), przez co cały tłuszcz rozlał się po płycie kuchennej.
- Jezu, nie strasz mnie tak więcej! - Wykrzyknął rudasek, ale po chwili się roześmiał. - Wiem że tęskniłaś za moją kuchnią, bo ojciec gotować nie potrafi, ty z resztą też. - Zaśmiał się ze swojej wypowiedzi, po czym zaczął sprzątać ten bałagan, który przez przypadek stworzył.
        Ale to prawda, nie umiałam gotować, ale odkąd się wyprowadził musiałam sama robić obiady w domu, dzięki czemuś czegoś się nauczyłam. Tak wiem mówią jak jakaś 10-cio latka, ale co z tego?
- Ya! Teraz już potrafię coś przygotować, co prawda nie jest to tak dobre jak twoje, ale jest zjadliwe. Tak więc ucz mnie mój mistrzu, magicznej sztuki gotowania. - Po tej wypowiedzi oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - Bo ci się naleśnik przypali!
- Aish! Rzeczywiście. - Xiu wrócił do przyrządzania mi obiadku.
     Jakieś dwie sekundy później usłyszałam, że  ktoś biegnie po schodach w naszym kierunku.
- Czy ja usłyszałem naleśnik? - Z drugiego końca pomieszczenia krzyknął do nas Lay, który nie przestawał biec.
- Tak, dobry masz słuch. - Pochwaliłam jego zdolność wychwycenia jednego słowa, kiedy jest piętro wyżej.
- Yehet! - Chłopak odtańczył taniec radości, po czym zasiadł do stołu zajmując krzesło obok mnie. - Uwielbiam naleśniki, zwłaszcza gdy robi je Xiumin. - Wyszeptał mi do ucha, a ja pokiwałam głową na znak że się z nim zgadzam.
    Mimo że nasz mistrz kuchni stał tyłem, wiedziałam że się uśmiechnął,  że w jakiś magiczny sposób usłyszał to co mówił do mnie Lay, usłyszałam jeszcze cichutkie "dziękuję".
   Nareszcie! Kilka sekund później stał przede mną talerz z naleśnikami ... No dobra przed Lay'em też stał, ale o mniej ważne. Patrzyliśmy na nie niczym ciele w malowane wrota, a na mego brata jak na bóstwo.
   Zjadłam pierwszego placka i myślałam że się rozpłynę, smak był tak cudowny, to tak jakbyś jadł chmurkę w sosie czekoladowym.
- Co ty do nich dodajesz, że one są takie pyszne? - Wlepiłam wzrok w Minseoka i sięgnęłam po kolejnego naleśnika.
- A, bo ja wiem? To normalne naleśniki. - Jak zawsze skromny chłopczyk, ale ja w jego oczach szło zobaczyć "Chwalcie mnie dalej!".
- Jednorożcu nie zjedź jej wszystkiego. -Chłopak obok mnie tylko pokiwał głową i jadł dalej chyba już ósmy placek. - A Siostra, a tak poza tym, to co ze szkołą?
- Jak to co? Przecież jest przerwa.
- W  Denver tak, ale nie tu, słoneczko. - Parsknął śmiechem przez moją niewiedzę.
   "Głupi rudy chomik!" - Pomyślałam - "Czy chociaż raz nie mógłbyś mi odpuścić?"
- No to do rzeczy. Lay pojedziesz z nią jutro do tej szkoły niedaleko, poprosisz by ją przyjęli i złożysz papiery. Potem kupisz jej wszystko co potrzebne, okay? Masz chyba ze sobą jakieś świadectwa czy coś, nie?
- No coś tam mam.
- No to masz szczęście, inaczej by cię po nie wysłał z powrotem. Jest piątek więc i tak pójdziesz tam od poniedziałku i ta szkoła ma tak plan że skończysz najpóźniej o 15, więc będziemy cię tam zawozić i odbierać, żebyś się nigdzie nie zgubiła. - Ruda małpa wyszła z pomieszczenia śmiejąc się, a jednorożec (muszę go zapytać dla czego tak na niego mówią) spojrzał na mnie z politowaniem i współczuciem (?)/
   Gdy skończyliśmy jeść wstałam od stołu i już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie mój "posiłkowy przyjaciel" prosząc karząc mi pozywać. Myślałam że się przesłyszałam, na pytanie "Dlaczego ja?" usłyszałam:
- Teraz jesteś częścią tej popierdzielonej rodzinki, a jako jedna z waszych matek jestem zmęczony.
   Odetchnęłam głęboko próbując się na niego nie zabić i cofnęłam się do kuchni. Aigoo, jak to możliwe że jest ich 12 i nie mają zmywarki?
 Zabrałam się za zmywanie, jak zawsze śpiewałam przy tym, myśląc że nikt mnie nie widzi.
- I wanna, big cars, big house and big rin... Aish! - Podskoczyłam w miejscu.

------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba i nie zepsułam tym razem. Niestety Megi ma zabrany komputer do końca wakacji, więc to ja będę przepisywać jego opowiadania, jedno już zaczęłam :D mam nadzieję że wam się spodobają :) Pozdro ode mnie xD Czekam na komentarze to serio motywuje :)
Suho :)