Tytuł: Niemożliwe
Autor: Baekhyun
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG
Cześć!
Na imię mi Elizabeth, choć większość ludzi mówi po prostu Elie. Mam 17
lat i chodzę do 2 klasy liceum. Jestem głucha, to znaczy nie słyszę
(naprawdę). Czytam z ruchu warg ust. Słuch straciłam mając 5 lat, gdy
rodzice wzięli mnie na koncert rockowy. Akurat trafiły nam się takie
miejsca, że staliśmy przy głośnikach i przez ten hałas stało się „ to ”.
Mój ojciec do tej pory nie może sobie tego wybaczyć, choć zdążyłam się
już przyzwyczaić.
Wychodzę
z domu idąc do szkoły. Podziwiam ten przepiękny dzień. Świeci słońce,
jest ciepło. Czego chcieć więcej? Przemierzam chodnik, gdy nagle jakiś
koleś wpada na mnie jadąc na rolkach.
- W takich sytuacjach mówi się przepraszam!- uświadamiam go.- Wjechałeś na mnie!
- Przecież krzyczałem UWAGA! Głucha jesteś, czy co?- powiedział i pojechał dalej.
< A żebyś wiedział > pomyślałam. Nawet nie
wiecie jakie to jest przykre i żenujące kiedy ludzie coś takiego mówią.
Ten człowiek powinien się najpierw zastanowić nad swoimi słowami, zanim
je wypowie, bo pewnie gdyby się dowiedział prawdy od razu zrobiłby się
czerwony jak burak. Ale cóż, głupota ludzka nie zna granic. Niestety.
Wchodząc
do szkoły witam się ze znajomymi. Mimo mojego niedziałającego słuchu
mam dość dużo przyjaciół i kochanego chłopaka Alana, który zawsze mi
pomaga i nie wkurza go to, że jego dziewczyna jest głucha. Co więcej,
jest również moim sąsiadem! Jestem taka szczęśliwa, niejedna marzy o
takim chłopaku!
- Cześć Elie- mówi moja naj. przyja. Marta.
- Hej!- odpowiadam.
W tym momencie przychodzi moje szczęście i zaskakuje mnie pocałunkiem w usta. Oddala się trochę, bym mogła zobaczyć jego usta i mówi:
- Witaj kochanie.
- Cześć- odparłam i ponownie go cmoknęłam, ale tym razem w policzek.
Nagle rozlega się dźwięk dzwonka i wszyscy jęczą,
bo trzeba iść na lekcje. Każdy idzie w swoją stronę. Niestety nie jestem
z nikim w klasie z obecnych tutaj znajomych.
Naszą
pierwszą lekcją jest informatyka. Wszyscy siedzą przy swoich
komputerach, ale jeszcze żaden nie jest włączony, bo nauczyciela jeszcze
nie ma w klasie. Wszyscy czekają z nadzieją, że nie przyjdzie, ale
nasze oczekiwania rozwiewa w powietrzu wchodzący pan Brunner, który o
mało nie wpada na ścianę obok. W sumie to mu się nie dziwię, bo biedak
jest ślepy i nic nie widzi.
- Wyciągamy karteczki!- krzyczy nauczyciel z myślą, że napiszemy kartkówkę.
Niestety się nie nauczyłam i nie umiem. Plus dla
mnie, bo informatyk jest ślepy. Po cichu pakuję swoje rzeczy do plecaka i
na paluszkach wychodzę z klasy, pokazując reszcie, by się nie odzywali.
Na
korytarzu nikogo nie ma. Kolejny plus dla mnie. Mam przynajmniej
pewność, że nikt na mnie nie nakabluje. Idę do swojej szafki, aby wziąć
książki na następną lekcję, którą jest matematyka (najgorszy przedmiot
jak dla mnie).
Podczas
20 minutowej przerwy odbywa się konkurs piosenki zagranicznej. Niestety
nie mogę wziąć w nim udziału z powodu… sami wiecie czego. Jedynie mogę sobie popatrzeć jak moi kumple walczą o zdobycie 1 miejsca na scenie.
Razem
z przyjaciółmi uzgodniliśmy, że po lekcjach pójdziemy na frytki,
dlatego teraz czekam ze wszystkimi na Martę, która kończy zaraz swój
ostatni przedmiot.
-
Witaj ponownie skarbie- powiedział Alan ustawiając się tak, bym mogła
odczytać słowa z jego wspaniałych ust, po czym szybko ale namiętnie mnie
pocałował.
Chwilę później przyszła Marta, przepraszając za to,
że musieliśmy na nią czekać. Na szczęście nikt nie był na nią zły.
Kiedy już wszyscy byli gotowi poszliśmy na frytki.
- Ale się najadłem- powiedział Maciek, jeden z naszej paczki.
- To tak jak wszyscy tu zebrani- wypaliłam opierając się na krześle i masując swój brzuch.
- Masz rację. Nie powinniśmy tyle jeść- powiedział Alan.
- Weź przestań. Ja bym zjadł jeszcze jedną porcję- wymamrotał Kuba, który był nieco puszysty i najgrubszy z nas wszystkich.
Nagle wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Ale o co wam chodzi?- zapytał Kuba.
- Nie, nic. Nieważne- odpowiedziało moje szczęście.
Wracając ze spotkania ja i Marta rozmawiałyśmy na temat muzyki, o której praktycznie nie miałam pojęcia.
- Poszłabyś ze mną w weekend na koncert Linkin Park?- wypaliła nagle moja przyjaciółka.
-
Przecież wiesz, że to jest bez sensu. Będę niepotrzebnie wydawać
pieniądze na to, by zobaczyć jak grupa facetów wydziera się na scenie,
choć ja nie będę ich słyszała. Dlaczego nie spytasz kogoś innego?
- Masz rację- powiedziała po chwili zastanowienia.- Zapytam się innych. Chciałam po prostu wyrwać cię z chaty na weekend.
- Weź
jakiegoś z chłopaków. Poza tym wiesz jak ja cierpię kiedy widzę jak wy
słuchacie muzyki i się świetnie bawicie, a ja nie mam możliwości
robienia tego co wy- powiedziałam ze smutkiem.
- No tak…, ale nie martw się. Dzisiejsza muzyka jest beznadziejna.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Tylko k- pop jest fajny- powiedziała wzruszając ramionami.
- No
tak, pewnie… ja mogę sobie tylko popatrzeć na ich genialne tyłki. Wiesz
co bym oddała za jeden dzień podczas, którego mogłabym posłuchać ich
głosów?- zapytałam.- Wszystko. Dosłownie wszystko. Nawet życie. Mogłabym
słuchać muzyki, a na następny dzień już nie żyć, ale przynajmniej
byłabym szczęśliwa.
Po chwili się rozpłakałam, a Marta podeszła do mnie
i zaczęła mnie pocieszać. Znów zrobiłam z siebie beksę. Nie powinnam
tak robić, ale emocje wzięły górę.
- Nie martw się. Teledyski i tak są lepsze- powiedziała.
- Serio?
- Nie.
- No wiesz…
- Wybacz. Nie chcę cię okłamywać.
Taka jest właśnie Marta. Nie potrafi skłamać na potrzebę ludzką. Zresztą ona nigdy nie kłamie i chyba za to właśnie ją lubię.
Po
pół godzinie chodzenia każda rozeszła się w swoją stronę. Ja w prawo,
ona w lewo. Do domu miałam jeszcze 3 przecznice, ale w szczęśliwym
powrocie przeszkodził mi jakiś młodzieniec, który nie wiadomo skąd
rzucił się na mnie i przygniótł mnie do ziemi. Po chwili podniósł się
wraz ze mną i zaciągnął mnie za jakiś budynek wbrew mojej woli, po czym
przyłożył mi nóż do gardła. Spanikowałam i zaczęłam wrzeszczeć (o ile to
był wrzask, bo nie wiem). On to zauważył i zakrył mi buzię swoją
zaśmierdłą ręką. Staliśmy tak przez 5 minut, a ja nie mogłam się ruszyć.
Za chwilę on trzepnął mnie w głowę.
-
Ała! To boli! Jeśli chcesz coś ode mnie wyciągnąć to ci się nie uda, bo
jestem głucha- powiedziałam trzymając się za głowę z bólu.
On odwrócił mnie w swoją stronę trzymając mnie mocno za ramiona.
- Jak to jesteś głucha?- wypalił ze zdziwionym wyrazem twarzy.
- Normalnie.
- Ha! Nie możesz być głucha, bo mi odpowiedziałaś!
-
Owszem jestem. Po prostu czytam z ruchu warg ust- uświadomiłam go.- A
teraz mnie puść i pozwól mi iść. I tak nie będziesz mieć ze mnie
pożytku. Cokolwiek chcesz zrobić.
- Chyba żartujesz!- krzyknął i złapał mnie w pasie chcąc mnie gdzieś zaciągnąć.
Ze strachu sięgnęłam po moją torbę obładowaną
książkami i walnęłam go z całej siły w żebra. Zaskoczony upadł na ziemię
z bólu i zaczął jęczeć. Ja zaś wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na
policję mówiąc, że jakiś bandyta napadł na mnie z nożem.
Jakimś
cudem siedzę teraz na komisariacie. Dlaczego? Nie wiem. Podobno to ja
zawiniłam. Koleś, który na mnie napadł ma teraz połamane 3 żebra i grozi
mi kara grzywny, mimo że według mnie to on powinien płacić, bo w końcu
próbował mnie zabić! Ale nie… wszystko obróciło się przeciwko mnie,
jakbym to ja była przestępcą.
- Do czego pan dąży przepraszam?- zapytałam z wściekłością.
- Do wymierzenia ci kary moja droga.
- Za co?
- Za poszkodowanie pana… Drewa (bo tak się nazywał).
- Ile razy mam panu mówić, że się tylko broniłam?! To on miał złe zamiary!
- Owszem, ale to pani go poszkodowała! Czyż nie?- zapytał.
- Tak- odpowiedziałam nie mając zamiaru się już więcej kłócić.
- Dziękuję za zrozumienie- powiedział z fałszywym uśmiechem na twarzy.
Pfff. Przysięgam, że w przyszłości wsadzę go do kicia. Oskarża nie tą osobę co trzeba.
W tej chwili siedzę na kanapie w salonie o 2 w nocy, a mama przeprowadza mi wykład na temat tego, co zrobiłam.
- Coś ty narobiła? Teraz muszę zapłacić 500 złotych grzywny!
- Ja się tylko broniłam!
-
Tak, ale teraz to ty jesteś postrzegana za przestępczynię! Trzeba było
od razu zadzwonić po policję, a nie jak było już po wszystkim!
-
Spanikowałam! Co miałam zrobić?! Facet napadł na mnie Z NOŻEM!-
krzyknęłam podkreślając jeszcze słowo nóż.- Założę się, że ty też byś
tak postąpiła. Jakbyś miała jeszcze cegłę pod ręką, to też byś jej
pewnie użyła! Czyż nie?
- … Idź już na górę- powiedziała po chwili namysłu nie wiedząc co powiedzieć.
Nie miałam zamiaru się już sprzeczać, więc po
prostu grzecznie poszłam do swojego pokoju. Może uda mi się rano namówić
rodziców, bym nie musiała iść jutro do szkoły pod pretekstem zmęczenia i
przewrażliwienia. Nie wiem, jeszcze się zobaczy.
„Niemożliwe”
Cz. 2
Wstałam
z łóżka. Tak jak mówiłam na początku, nie mam zamiaru iść dzisiaj do
szkoły. Nie wyspałam się. 4 godziny snu to trochę mało jak na mnie,
przydałyby się jeszcze jakieś 3. Schodzę na dół z nadzieją, że rodzice
zgodzą się, bym została dzisiaj w domu po wczorajszych atrakcjach.
- Mamuś, mogę nie iść dzisiaj do szkoły?- zapytałam z miną słodziaczka.
- Z powodu…?
- Wczorajszych wydarzeń. Nie wyspałam się. Nie będę w stanie skupić się na lekcjach.
- Hmmm… Nie.
- Ale…proszę.
- Nieee. Idziesz do szkoły.
- Dlaczego? To i tak bez sensu.
- Nie chcę, byś zawaliła rok. A teraz idź się przygotować, bo nie zdążysz.
Znużona idę na górę. Dlaczego ona zawsze jest taka
oschła? Czy nie widzi jak ja wyglądam? Przychodzi mi pewien pomysł do
głowy. Całkiem niezły.
Kieruję się do pokoju rodziców. Tata jeszcze odpoczywa na łóżku nie chcąc wstawać.
- Tatusiu…?
- Słuuucham- powiedział zaspanym jeszcze głosem.
- Mogę dzisiaj zostać w domu?- pytam przygryzając dolną wargę ze zdenerwowania.
- Dobrzeee- zgodził się.
- Dziękuję.
Podchodzę do niego i daję słodziutkiego buziaka w policzek, a ten przewraca się na drugi bok i mruczy coś pod nosem.
- Mamo, tata się zgodził!!!- wrzeszczę na cały głos.
Po chwili dochodzi do mnie sms o treści:
Ale na co się zgodził???
Na to, bym została dzisiaj w domu ;) <3- odpisuję.
Cooo???!!!
No tak. Zostaję w domu pod zgodą jednego z rodziców, a mianowicie mojego ojca.
Mama nie odpisuje, ale za to chwilę później drzwi od mojego pokoju otwierają się z hukiem.
- Dobra. Ale żeby mi to było ostatni raz- mówi grożąc mi palcem.
- Dziękuję mamusiu. Kocham cię- powiedziałam i dałam jej buziaka na odległość.
Tak! Nareszcie! Nie będę musiała się męczyć w tej
budzie. Mam dzisiaj sprawdzian z historii i pewnie będę musiała go
nadrobić, bo dostanę kolejną jedynkę za niezaliczenie, a tego chyba nie
chcemy.
Ze szczęścia zaczynam tańczyć w pokoju, ale długo to nie trwa, bo po chwili z powrotem pakuję się na łóżko i zasypiam.
W śnie przeszkodziła mi mama, która mocno zaczęła szturchać moje ramię.
- Dziecko, chodź na obiad.
Co?! To już pora obiadowa? Najwyraźniej sen był mi bardzo potrzebny.
- Która godzina?- zapytałam pocierając oczy.
- 15: 00.
No to nieźle sobie pospałam.
- Ok. Już idę. A co jest?
- Kiełbasa- powiedziała i wyszła z pokoju.
No ładnie. Kiełbasa na obiad. Coś, o czym zawsze marzyłam (powiedziane z sarkazmem).
Po obiedzie weszłam na mojego facebooka. Okazało się, że moja koleżanka Marta również jest zalogowana.
Cześć laska ;)- jako pierwsza próbuję nawiązać rozmowę.
Hej! Czemu cię dzisiaj nie było w szkole?! Gadaj!
No już- i zaczynam jej wszystko opowiadać ze szczegółami.
Żartujesz sobie ze mnie Elie?- pisze.
Nie, oczywiście, że nie.
O ja pierdole. I co teraz będzie?
Nic. Musimy tylko zapłacić karę grzywny.
A ile ona wynosi?
500 zł.
O
… Nie chcę się źle wyrażać, ale skurwysyn powinien wylądować w paczce.
Chuj wie, co mu jeszcze przyjdzie do tej jego pustej głowy i co jeszcze
wymyśli.
Wiem, wiem. Mówiłam im to, ale kurczę nie chcieli mnie słuchać.
No to kiepsko. Dobra ja muszę kończyć. Pa :*
I tak zakończyła się nasza rozmowa. Po chwili do listy podłączonych dołączył jeszcze Alan.
Cześć kotku, może przyszedłbyś do mnie?- piszę do niego z nadzieją w oczach obgryzając przy tym moje paznokcie.
Dobrze. Będę za 15 minut. Przy okazji dam ci odpisać lekcje :*
Dziękuję, kocham cię.
I kolejny napad szczęścia.
Ja ciebie też- odpisał i się rozłączył, bo pewnie się do mnie wybierał.
Gdy przyszedł poszliśmy na górę i zaczęliśmy się uczyć, ale nie koniecznie tego, co trzeba.
- Dobra. Zabierajmy się do rzeczy. W takim tempie nawet nie zajrzymy do książki- mówi Alan.
- To źle?
- Tak, bardzo źle…
- Ok. Od czego zaczynamy?-zapytałam z rozczarowaniem.
- Od matmy.
Ciszę przerwał Alan pijący herbatę, którą przed chwilą zrobiłam.
- Kurwa!
- Co się stało?- zapytałam zdziwiona.
- Oblałem się… i twoją pościel też… i chyba książkę od matmy.
- Ojej.
- Jak chcesz mogę ci oddać moją książkę.
- Nie, nie. Będzie ci potrzebna. Kupię sobie nową albo zostawię tą.
- Chyba żartujesz! I tak nie korzystam ze swojej.
- Jak to? W takim razie z czego się uczysz? Jakie masz oceny z matematyki?
- Muszę odpowiadać na to pytanie?- zapytał z zakłopotaniem drapiąc się przy tym po karku.
- Nie. Raczej nie. A teraz zmieniaj mi pościel- powiedziałam pokazując głową, gdzie znajdują się nowe.
- Ja? Ale…
- No raczej. To chyba ty wylałeś herbatę?
Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Tak, ale…
- Dobra nie marudź. Pomogę ci- przerwałam mu.
Pościeliłam
swoje łóżko i zrobiłam ostatnie poprawki, po czym się odwróciłam i…
zobaczyłam Alana leżącego plackiem po środku mojego pokoju.
- Co ty robisz?
Odwrócił twarz w moją stronę.
- Walnąłem się głową w twój skos w pokoju i teraz mnie boli i kręci mi się w głowie.
No tak. Mogłam się tego spodziewać.
- Biedak z ciebie.
Po kolejnej godzinie wkuwania mój chłopak powiedział, że musi iść do łazienki. Gdy wrócił trzymał się za palec.
- Co ci jest?- zapytałam unosząc brwi.
- Masz może trochę lodu? Przytrzasnąłem sobie palec w łazience.
Ale z niego niezdara.
- Naprawdę?
- Tak-powiedział machając mi swoim sinym palcem przed oczami.- Nie widzisz, że spuchł?
- Dobra, już idę. Poczekaj tu chwilę niezdaro.
Gdy wróciłam rzuciłam mu worek z lodem, a on tylko podziękował i przyłożył sobie go do palca.
Jakoś o 20: 00 pożegnałam go i dałam całusa w usta.
- Żegnaj mój poszkodowany księciu.
- Dobranoc piękna- powiedział, wsiadł do swojego samochodu, po czym ruszył i pojechał.
Tak właśnie wygląda moje życie. Jest nudne, a zarazem ciekawe. Normalne i dziwne. Jednym słowem- niemożliwe.
--------------------------------------------------------
I jak wam się podobała ta komedia ? Mam nadzieję, że chociaż trochę koloru trafiło na wasze twarze w ten weekend :D // Junsu
oneshot napisany przez moją siostrę i wierną czytelniczkę ;)