piątek, 30 maja 2014

Nasze Nudne Życie Rozdział 8

<NARRACJA JUSTINA>

- O co  chodzi? Czemu wołasz Werę? - Spytał się Matt.
- Ona to słyszała, stała w drzwiach.-wytłumaczyłem chłopakom.
- Coo?- wykrzyknęli wszyscy.
- Normalnie. Pewnie usłyszała, że Andrew się uspokoił i przyszła.
- Co się stało Weronice? - do kuchni weszła Ika.
- Nic. A co? - odpowiedziałem.
- Jak o nic przed chwilą wybiegła z domu płacząc.
- Pójdę ją poszukać. - Matt już chciał iść gdy odezwał się Kendall.
- Okej a my tu ładnie posprzątamy i uspokoimy do końca Drewa.
- Ale ja już jestem spokojny! - krzykną chłopak
- Tak, tak wiemy kocie.- Alex uspokoił swoje "szczęście" - Matt jeśli ją znajdziesz to do nas zadzwoń.
- Dobra.

<NARRACJA NIKA>

   Siedziałyśmy na schodach słuchając czy Andrew się uspokoił..
- Chyba już jest spokojny. - stwierdziła Ika po jakiś 10 minutach.
- Pójdę zobaczyć.
- Idę z Tobą. - dziewczyna się już podnosiła ze stopnia kiedy ją zatrzymałam.
- Nie zostań.
- Ale...
- Jeśli się nie uspokoił łatwiej będzie uciec.
- No dobrze idź tylko wracaj szybko!
- Oki doki.
  Gdy stanęłam w drzwiach usłyszałam kłótnie
- bo ich nie lubię! Nie lubię Weroniki! Nie lubię Wiktorii! Nie lubię Justina! Nie lubię Kuby! Nienawidzę ich! 
        Do oczu napłynęły mi łzy. Myślałam, że on naprawdę nas lubi. A on tylko udawał.
 - Nika...! - usłyszałam Justina. 
       Obejrzałam się w jego stronę i wybiegłam z domu. Biegłam z jakieś 20 minut. Dobiegłam do jakiegoś placu zabaw. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Nie wiem ile tak siedziałam. Ocknęłam się jak zaczęło się robić ciemno. 
- No pięknie robi się ciemno a ja nawet nie wiem gdzie jestem! Super!
 - Potrzebujesz pomocy? - usłyszałam jakiś dziewczęcy głos. Obróciłam się i ujrzałam Salome. 
- Proszę pomóż mi! - Podniosłam się z ławki i ją przytuliłam. Po chwili się rozpłakałam. 
- Ciiiiii. .. Spokojnie. Jak chcesz możesz mi wszystko powiedzieć. - Popatrzyłam na nią i wszystko jej opowiedziałam. O tym co zrobiła Amanda, co powiedział Andrew.
 - Biedactwo. Współczuję ci.
- gdzie jesteśmy? - spytałam moja nowa koleżankę 
- na 166 Ave
-gdzie?
 -30 minut od 174 St
- Aaaaa to dobrze 
-A ty gdzie mieszkasz?
- na 174 St. hah - Zaśmiałam się.
- Mogę cię odprowadzić.
- Naprawdę? -  Salomea skiwneła głową.
        Po 30 minutach stanęliśmy przed drzwiami mojego domu.
- Tutaj mieszkam. Może wejdziesz?
 - Nie chcę robić kłopotów twoim rodzicom.
- Spokojnie nie ma ich w domu. Jest tylko mój brat. 
- Dobrze wejdę. Ale tyko na chwile.

*W tym samym czasie*

<Narracja Alex'a>

     Nie dobrze! Andrew znowu ma napad wściekłości. Aish! Pobiegliśmy z chłopakami do kuchni, gdzie Drew rzucał talerzami w Justina! Ja go kiedyś zabiję za te napady i nie branie leków! Głównie za nie branie leków, bo gdyby je brał nie było by tych cholernych napadów wściekłości.
- Andrew, kocie! Uspokój się, to do niczego nie prowadzi! - krzyknąłem, zazwyczaj udaje mi się go w taki sposób jakoś uspokoić, jednak nie dzisiaj.
  Drew spojrzał na mnie, a w tym czasie pozostała czwórka rzuciła się na niego i powaliła na ziemie.
- ZOSTAWCIE MNIE!
- NIE! - krzykną Jake
- KURWA! POŚCIE MNIE!
- NAJPIERW MUSISZ SIĘ USPOKOIĆ1 - wrzasną Kendall.
- Jestem już spokojny, ale mnie puśćcie, bo Kurwa nie mogę oddychać! Wyobraźcie sobie, że wasza czwórka jest razem ciężka!
- Ok, ale musisz przeprosić Juss'a! - powiedziałem dość stanowczo.
- Za co?
- Jak za co? Za to, że Mu stukałeś cztery talerze i zaciągnąłeś do kuchni!
- Nie!
- Dlaczego?!
- Bo ich nie lubię! Nienawidzę Weroniki! Nie lubię Iki! Nie lubię Justina i Kuby! Nienawidzę ich wszystkich!
- To dlaczego z nimi łazisz? Dlaczego tutaj przyszedłeś? Dlaczego...? - Nie nie mogłem uwierzyć w słowa Andrew.
    Patrzyłem i nie mogłem uwierzyć w jego słowa. Podczas takich akcji mówił różne rzeczy, ale nigdy nie powiedział czegoś co tak może zaboleć.
- Nika... - Justin zawołam swoją siostrę.
- O co  chodzi? Czemu wołasz Werę? - Spytał się Matt.
- Ona to słyszała, stała w drzwiach.- Justin im wytłumaczył chłopakom.
- Coo?- wykrzyknęli wszyscy.
- Normalnie. Pewnie usłyszała, że Andrew się uspokoił i przyszła.
- Co się stało Weronice? - do kuchni weszła Ika.
- Nic. A co? - Odpowiedział Juss.
- Jak to nic przed chwilą wybiegła z domu płacząc.
- Pójdę ją poszukać. - Matt już chciał iść gdy odezwał się Kendall.
- Okej a my tu ładnie posprzątamy i uspokoimy do końca Drewa.
- Ale ja już jestem spokojny! - krzykną chłopak
- Tak, tak wiemy kocie. - Uspokoiłem swoje "szczęście" - Matt jeśli ją znajdziesz to do nas zadzwoń.
- Dobra.
     Dziewczyna wraz z Matt'em wyszła a my zabraliśmy się za sprzątanie. Po chwili usiadłem załamany przy stole, Jake spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ej! Stary co jest?
- Andrew, powiedz mi kiedy ostatnio brałeś leki? - Zapytałem ze spokojem chłopaka siedzącego w kącie kuchni, jest bo dużej dawce (jak dla niego była optymalna, jeżeli jest taka potrzeba lekarz kazał dawać mu większą dawkę niż normalnej osobie) leków uspakajających, które daliśmy mu siłą.
   Drew nie odpowiadał.
- OD KIEDY NIE BIERZESZ LEKÓW? ODPOWIEDZ MI! - Wydarłem się na niego, wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Rzadko krzyczę, a poza tym wyglądam na osobę, która nigdy się nie złości, a mój charakter mówi "jestem łagodnym barankiem".
- Co?! Najpierw krzyczysz ze ich wszystkich nienawidzisz, a teraz nic nie powiesz?! - Dalej krzyczałem, jednak teraz trochę ciszej.
- Przepraszam. Jakoś od tygodnia. - Zawstydzony spuścił głowę.
- Dlaczego? - Już nie krzyczałem, wiem że to dla niego trudne, nigdy nie lubił o tym mówić.
- Się skończyły, a ja jakoś nie miałem ochoty znowu iść do tego psychologa, by znów mi je przepisał.- Mówił cicho i nie pewnie.
- Co? Jak nie miałeś ochoty? Zobacz co twoje "nie miałem ochoty" zrobiło. Nasza przyjaciółka wybiegła z domu płacząc. - Mój głos się załamywał.
- Wiem i przeproszę ją jak tylko wróci. To nie do końca tak że nie miałem ochoty, ja po prostu wstydzę się tego, że muszę tam chodzić, wstydzę się że nie umiem zapanować nad własnym cholernym gniewem. - Mówił coraz ciszej ze spuszczoną głową.
      Andrew rzadko mówi co czuje, ciężko mu nawet powiedzieć coś takiego przede mną. Postanowiłem już go nie męczyć i dałem spokój. Podszedłem do niego i usiadłem obok.
- Czemu nie powiedziałeś? Poszedł bym z tobą. To jutro idziemy razem dobrze? I od razu kupimy leki, pójdziemy gdzieś żeby się odstresować po wizycie u tego kolesia. Na przykład na halę i poćwiczymy boks, wyładujemy energię, co? - Zaproponowałem delikatnie.
- Dobrze, z tobą będzie mi lepiej. - Uśmiechnął się do mnie, a ja go przytuliłem.
- A teraz przeprosisz Justina?
- Jasne. Przepraszam młody, teraz już wiesz czemu tak na tobie ciągle siedziałem. Już wiesz że mam problemy z agresją i w ogóle. - Powiedział z lekkim uśmiechem, ale dalej miał spuszczoną głowę.
- Spoko Drew nic się nie stało, teraz rozumiem. - Justin uśmiechnął się do niego.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Jeeeej happy end! :D przepraszamy że nic nie było tak długo, ale rozumiecie szkoła. W naszej cudownej szkole jest czas sprawdzianów sprawdzających naszą wiedzę z tego półrocza bądź z całego roku ;/ Jeszcze raz przepraszam ;/
Suho :)

2 komentarze:

  1. Hmm... Mam nadzieję, że teraz Matt się nie zgubił. hah. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń