wtorek, 24 czerwca 2014

"Huang Zi Tao"

Tytuł: Huang Zi Tao
Autor: Junsu
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG


Tao

Wśród wielkich braw schodziliśmy ze sceny. W tle rozbrzmiewała jeszcze końcówka piosenki
Moonlight. Na naszych twarzach widniał ogromny uśmiech. Był to jeden z naszych najlepszych koncertów. Nasz dobry humor + wspaniała publiczność = wspomnienia do końca życia.
-Dobra robota chłopaki! –Krzyknął nasz menadżer. Zebraliśmy się w kupę i położyliśmy jedną rękę na drugą wykrzykując przy tym „WE ARE THE ONE!” Po czym wszyscy po kolei wybuchliśmy śmiechem.
-NO, koniec tego dobrego. Czas rozdawania autografów nadszedł. Ruchy kluchy! No dalej! –Zaczął nas popędzać, oczywiście kto?  M e n a d ż e r. Wszyscy ruszyli ku wyjściu, oprócz mnie.
-A ty co? Nie idziesz? –Spytał mnie Luhan.
-Daj spokój. Myślisz, że coś się zmieniło? Jestem na samym końcu. Każdy fan woli iść do was, a do mnie … jeśli w ogóle o mnie pamięta. Nie jestem słodki, mój głos nie jest nadzwyczajny, a sztuki walki to tylko przykrywka do tego, jaki jestem naprawdę i jaki mam charakter. -Stwierdziłem.
-Weź, przecież ostatnio przyszła do ciebie jakaś laska typu top model… -Zaczął Lulu.
-Chodzi ci o tą, którą siłą przegoniliście od waszego stolika i wybłagaliście, by do mnie podeszła? Też mi coś. –Prychnąłem. Luhan zrobił wielkie oczy.
-Co?! Myślałeś, że o tym nie wiem?! –Wykrzyknąłem trochę sfrustrowany. Chińczyk nic nie powiedział. Odwróciłem głowę, westchnąłem –Przepraszam, nie chciałem wybuchnąć. Nic mi się nie stanie. Pogodziłem się ze swoim marnym losem wokalisty. –Uśmiechnąłem się. –Idź. – Chłopak lekko uniósł kąciki ust, położył mi rękę na ramieniu, po czym ruszył za resztą zespołu. Przez chwilę stałem tak nic nie robiąc, tylko rozmyślając… Przypomniało mi się jak był jeszcze z nami Kris. On zawsze wiedział, co mi dolega. Niestety teraz bez niego zniknąłem w niepamięć w umysłach fanów. Nie ma i nie będzie już TaoRis… Pokręciłem głową. Nie ma, co nad tym dłużej rozmyślać. To tylko zniszczy resztę mojego dnia. Po czym skręciłem w kierunku szatni.

Paula

-Dobra dziewczyny przepychajcie się, bo tak to do jutra tam nie dojdziemy.- Powiedziałam już trochę zmęczona tym tłokiem. Uwierzcie, że stanie w kolejce, w której nie widać ani początku, ani końca jest trochę przytłaczające. Zresztą gdyby nie ja cała nasza babska grupka dawno by się pogubiła, a utrzymać ją w jednym kawałku wśród tych taranujących słoni jest dość wyczerpująca, szczególnie przez tak długi szmat czasu.
-Nie moja wina, że kolejka do Kaia w ogóle się nie rusza! –Wykrzyknęła Klaudia.
-Ja MUSZĘ zobaczyć Baek Hyuna i D.O! –Wypaliła  Sara.
-Będą mnie musieli siłą odciągać od Chena, bo ja nie mam zamiaru się od niego odkleić…żyrafy Chanyeola i jednorożca Laya też nie odpuszczę- Powiedziała Oliwia, która w tym samym momencie zaczęła chaotycznie poruszać rękoma, by mieć chociaż trochę prywatnego miejsca wokół siebie.
-Xiumin i Luhan są MOI !!!... A może Sehun? –Nie mogła się zdecydować Weronika, która zaczęła bić jakiegoś przypadkowego kolesia z boku (najwyraźniej miała już wszystkiego dość). Oczywiście to nie wszystko. Za mną stała jeszcze Wiktoria, która bez ustanku powtarzała „…SUHO, SUHO, SUHO…” OMG boję się o nasze zdrowie psychiczne. Złapałam się za końcówkę mojego nosa. Może to mi pomoże? Da mi się skoncentrować? Podobno niektórym ludziom to pomaga… Ale nie mi… Dobra wychodzę stąd. Pomachałam trochę zdziwionym mym kochanym koleżankom i ruszyłam w kierunku wyjścia. Po krótkiej chwili mogłam już zaczerpnąć świeżego powietrza. Co za ulga…
Usiadłam sobie na schodach. Co jakiś czas brałam większe oddechy. W końcu postanowiłam znów spojrzeć w kierunku sceny. Miałam szczęście, bo właśnie kątem oka zauważyłam wchodzącego do szatni mojego UB. Bez większego zastanowienia ruszyłam w tamtą stronę. Gdy byłam już przy wejściu do pomieszczenia zostałam zatrzymana przez dwóch ochroniarzy.
-A panienka gdzie? –Zapytał jeden z nich. Przełknęłam głośno ślinę. Co ja sobie myślałam? Że tak po prostu wpuszczą mnie sam na sam z jednym z członków EXO? Bym go zabiła ze szczęścia, od razu po tym, gdy go zobaczę? Kretynka.
-Ja…nic. Znaczy ja do Tao, ale… już nic. Nie ważne. –Pokręciłam głową i już miałam się odwrócić, gdy zostałam mocno złapana za ramię przez jednego z mężczyzn. Gwałtownie się odwróciłam. Zobaczyłam jak oboje spoglądają na siebie, po czym kiwają głową. Nie wiedziałam, o co im chodzi.
-OK, masz chwilkę, tylko tak żeby nikt nie widział. –Powiedział jeden z ochroniarzy. Na moją twarz wkradł się ogromny uśmiech. Ze szczęścia uściskałam dwójkę postawnych mężczyzn… za co też szybko przeprosiłam i wkroczyłam na zakazany teren. Zanim zorientowałam się gdzie dokładnie jestem podskoczyłam jeszcze ze trzy razy, po czym postanowiłam się ogarnąć. Stałam w jakimś podłużnym pomieszczeniu, co oznaczało, że najprawdopodobniej jestem w przedpokoju. No wiecie, jeszcze wszystkiego nie ogarniałam, taki jakby szok pourazowy. No, ale musiałam się pospieszyć, nie miałam za dużo czasu, szybko mogło się okazać, że dwójka moich nowych przyjaciół równie fajnie jak mnie wpuściła do środka może mnie stąd wykopać. Dlatego też bez wielkiego namysłu otworzyłam następną parę drzwi. Moje oczy dostały nową dawkę oślepiającego światła. Musiałam tak chwilę postać, by się do tego przyzwyczaić. Przede mną stał ogromny stół z jedzeniem, a wokół walało się ogromnie dużo męskich ubrań.
-WOW! Ale jazda! –Nie mogłam się pohamować.
-Hmm…? –Usłyszałam oddalony głos. Ruszyłam w tamtym kierunku. Okazało się, że istotą, która wydała ten dźwięk jest Tao we własnej osobie. Leżał na kanapie zajadając się chrupkami i oglądając telewizję.  Musiałam się przytrzymać… powietrza. Nic obok mnie nie stało, dlatego runęłam na podłogę.
-Nic ci nie jest? –Usłyszałam pytanie, po czym poczułam chwytające mnie dłonie, które życzliwie pomogły mi wstać.
-Nie, dzięki. –Podziękowałam, po czym szybko wyrwałam swoje ręce z niezręcznego uścisku i od razu się zarumieniłam. Przede mną stał Tao. Mój kochany Tao. Ten jedyny Tao… Zanim się zorientowałam już zdążył znów usiąść na kanapie.
-Ja przyszłam po autograf. –Powiedziałam przyciszonym głosem, patrząc w podłogę.
-Pfff. Nie trudź się, wiem, że to oni cię tu przysłali. –Odparł ciemnooki. Zmarszczyłam brwi. O co mu do cholery chodzi? Ja tu ledwo, co ustać mogę, a ten mi mówi, że ja zostałam przez kogoś zmuszona by tu przyjść? To jakiś obłęd.
-No nie do końca…No wiesz tak jakby jestem twoją fanką i przyszłam po twój podpis na zdjęciu. –Wymamrotałam. Nawet na mnie nie spojrzał. Chyba mi nie wierzył. Liczył na to, że zaraz stąd wyjdę, ale ja się nie ruszyłam, tylko dalej kontynuowałam swój monolog.
-Kocham twój sposób bycia, tą wrażliwość. To, że choć wyglądasz jak jakiś koleś z gangu, który na dodatek ćpa, a tak naprawdę to bardzo łatwo cię zranić. Pewnie jakby ktoś cię napadł na ulicy najpierw byś zaczął wrzeszczeć, a potem odprawiłbyś chaotyczny taniec rąk, po czym zacząłbyś biec przed siebie, a dopiero po ok. 1km biegu przypomniałbyś sobie, jaki dobry jesteś w sztukach walki… Jesteś bardzo przystojny, choć nie wiem, o co chodziło twojemu styliście z tą ostatnią fryzurą w
Overdose. Jakby to wszystko ująć w jednym zdaniu po prostu cię kocham i marzę o ślubie z tobą, co oczywiście rozumiem, że się nie stanie, no ale marzenia warto mieć, nie? –Tymi słowami zakończyłam swój wykład. Tao spojrzał na mnie niedowierzającym wzrokiem. Dopiero wtedy doszło do mnie to, że wszystkie te rzeczy wypowiedziałam na głos. Z obu dłoni wyśliznęły mi się zdjęcie i długopis, po czym szybkim krokiem( tak zwanym biegiem) ruszyłam do wyjścia ewakuacyjnego. Czułam się bardzo upokorzona. Wiedziałam, że moje policzki są całe czerwone. Pewnie teraz myśli, że jestem jakąś wariatką, która śledzi całe jego życie. OMG dostałam histerii. Nigdy się po tym nie pozbieram.

Tao

Nie mogłem się ruszyć. Czy te słowa naprawdę wyszły z ust tej nastoletniej dziewczyny? Nie wiedziałem, że tak łatwo jest wyczytać ze mnie te wszystkie skryte emocje. Nie wiedziałem też, że ktoś kiedyś powie mi tyle dobrych rzeczy i komplementów, a w szczególności nie sądziłem, że to będzie dziewczyna. Byłem bardzo wzruszony. Taaa już czuję łzy w kącikach moich oczu. Głupia wrażliwość. Nie mogłem tak stać. Wiedziałem, że zaraz ta tajemnicza dziewczyna ucieknie i nigdy więcej już jej nie zobaczę. Musiałem się ruszyć. Bez większego namysłu ruszyłem przed siebie. Może jeszcze gdzieś ją znajdę? Po kwadransie poszukiwań miałem zamiar już się poddać. Zgubiłem ją. W tym tłumie ludzi nic nie można było znaleźć, a już na pewno nie jakiejś konkretnej, znanej osoby. Byłem na skraju załamania. Pewnie zastanawiacie się, co mi się stało..? Dlaczego chodzę za jakąś przypadkową dziewczyną? Sam nie wiem. Po prostu czuję, że muszę jej podziękować. Taka zwykła wdzięczność, może coś więcej… nie wiem. Z wyczerpania zgiąłem się wpół. Dostałem zadyszki. Musiałem gdzieś usiąść. Postanowiłem pójść za róg. Tam powinny być jakieś schody. Gdy skręcałem za ścianą usłyszałem ciche szlochanie. Jakby ktoś próbował powstrzymać wciąż napływające łzy. Przyspieszyłem kroku. Okazało się, że to ta sama dziewczyna, co obdarzyła mnie swoją obecnością w szatni. Na mojej twarzy zagościł dość szeroki uśmiech. Bez większego pośpiechu zacząłem do niej podchodzić tak, by jej nie przestraszyć, po czym usiadłem na tym samym schodku, co ona. Nie odzywałem się. Czekałem aż się uspokoi. Zdecydowałem się tylko na ukradkowe spojrzenia w jej kierunku. Po jakimś czasie ona też spojrzała na mnie, lecz szybko schowała głowę między kolana. Domyśliłem się, że to przez to, że wstydzi się tego, co wcześniej powiedziała. Całkiem niepotrzebnie. Płożyłem jedną z dłoni na jej plecach i zacząłem nią lekko jeździć w górę i w dół. Może to doda jej otuchy? Miałem rację, gdyż po pewnym czasie to poskutkowało. Nieznajoma wytarła rękawem swoje zapuchnięte oczy, po czym wymamrotała ciche słowo „przepraszam”.  Lekko przysunąłem ją do siebie.
-Nie musisz za nic przepraszać. Łzy to nic złego. – Odpowiedziałem.
-Ale ja chciałam przeprosić za to, co powiedziałam. Nie powinnam była nic mówić. –Wymamrotała. Zauważyłem następną łzę na jej policzku, którą natychmiast wytarłem opuszkiem palca.
-Tak naprawdę to właśnie chciałem ci za to podziękować. Jesteś pierwszą osobą, która zauważyła te wszystkie rzeczy, których inni nie dostrzegają. Wiesz, jaki jestem naprawdę, a to mnie po prostu i zwyczajnie uszczęśliwia. Wiesz, że chyba cię polubiłem? A nawet się nie znamy. Ja o tobie nic nie wiem, nawet jak masz na imię. –Powiedziałem. Ona siedziała tak nic nie mówiąc, ani się nie ruszając. Pomyślałem, ze może ją czymś zraniłem lub obraziłem.
-Ja… -Rozpocząłem.
-Wiesz, nigdy nie myślałam, że będę miała okazję spotkać jakiegoś członka k-popowego zespołu, a co dopiero z nim rozmawiać. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Dla ciebie to taka mała rzecz, dla mnie cały świat.  –Powiedziała z lekko przeszklonymi oczami. Rzeczywiście nie zdawałem sobie sprawy jak ona widzi tą sytuację swoimi oczami. Byłem dumny, że mogłem ją uszczęśliwić, coś dla niej zrobić. W tym momencie przyszła do mnie pewna myśl. Pewnie trochę absurdalna, ale warto spróbować, nie?
-Emm… -rozpocząłem. – Przyszła mi do głowy taka myśl, że może chciałabyś pójść ze mną i całym zespołem na kolację? No wiesz musimy z resztą jakoś uczcić nasz dzisiejszy koncertowy sukces, a ja mógłbym się nieco więcej o tobie dowiedzieć… Co ty na to? –Zapytałem nie wiedząc, jaka będzie odpowiedź. Czekałem tak przez kilka minut na jakąkolwiek odpowiedź, która nie nadchodziła. Zacząłem się martwić, lecz nie chciałem jej się też narzucać. Jednak po jakimś czasie dziewczyna odważyła się na mnie spojrzeć. Miałem wrażenie, że próbowała ze mnie wyczytać, czy to, co powiedziałem jest prawdziwym pytaniem, czy tylko jej wymysłem. Potem znów odwróciła głowę.
-Paula. Mam na imię Paula… jak wolisz to możesz mnie nazywać Aula –Wymamrotała. Na moją twarz wkradł się jeden z tych nagłych uśmiechów.
-No, więc Aula pójdziesz? –Powtórnie zapytałem.
-Możesz mnie uszczypnąć? –Zapytała. Byłem trochę zmieszany. Nie wiedziałem, o co jej chodzi. Musiała się domyśleć, że nie wiem co zrobić gdyż od razu dodała:
-No wiesz, w moim kraju jak ktoś nie dowierza lub nie jest pewny czy to czasem nie sen, to prosi drugą osobę, by go uszczypnęła. Jeśli cię zaboli oznacza to, że to rzeczywistość. Jeśli nie to pewnie zaraz obudzisz się z tego magicznego snu. –Odpowiedziała trochę rozbawiona. Rzeczywiście dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna ma piękne, niebieskie oczy, które w moich stronach nie występują. Czy to Europejka? Nie wiem, ale się dowiem.
-Możesz być pewna, że to nie sen. –Powiedziałem.
-Skąd mam to wiedzieć? –Odpowiedziała, a ja w tym samym czasie szturchnąłem ją tak, że prawie spadła ze schodka (oczywiście miałem wszystko pod kontrolą).
-Eeeej! Prawie spadłam! –Wykrzyknęła rozbawiona Paula.
-Jeśli się nie zgodzisz pójść ze mną, to cię z niego zrzucę! –Wykrzyknąłem.
-Dobra, już! Pójdę. Tylko nie wiem czy będę tam mile widziana przez resztę EXO. –Odpowiedziała trochę niepewna.
-Jeśli ja jestem szczęśliwy to oni też. –Odpowiedziałem wiedząc, że to, co mówię to całkowita prawda. No, bo w końcu jak brzmi nasze hasło? „WE ARE THE ONE?” Oboje w tym samym czasie ruszyliśmy się z miejsca…

--------------------------------------------------------------
I jak wam się podobało? Mam nadzieję, że jesteście dość kreatywni, gdyż dalszy ciąg wydarzeń musicie wymyślić sb sami ;) Każdy ma inny gust, więc będzie też dla każdego z was inne zakończenie :)
Chciałabym jeszcze dodać, że wzorowałam się na jednym z kapopowych snów naszej założycielki bloga Suho :D
Pozdrawiam wszystkich czytelników :*
                         I PAMIĘTAJCIE O KOMENTARZACH! TO NAPRAWDĘ POMAGA

2 komentarze:

  1. Hmmm... okey... zacznę od faktu, że to mój pierwszy komentarz na tym blogu i pierwsze "opko", które tu przeczytałam. Nie umiem pisać komentarzy, ale wiem ile znaczą one dla autorów tekstów, więc coś tu nagryzmolę :P Jakby to ująć... czytając to czułam się jak Paula, a uwielbiam takie opowiadania gdzie mogę wręcz wczuć się w sytuację i nie tylko czytać ale i przeżywać historię. Z racji, że Tao to mój drugi UB (pcha się na pierwsze miejsce coraz bardziej) mam po prostu niedosyt. Tekst skłonił mnie do "refleksji" a właściwie takich niecodziennych przemyśleń; co ja bym zrobiła na miejscu Pauli, jakbym się zachowała. Uwielbiam opka, przy których mogę pomyśleć o ich akcji itp. Zaczynam się powtarzać i pisać bez sensu, więc zdanie podsumowujące. One shot jest zajebisty i chcę jego drugą część, chociaż nie, będę bezczelna i powiem, że żądam drugiej części bo mi to nie da spać :D Sory za takie rozpisanie się, ale to cała ja i pewnie jak przeczytam resztę opek to będzie więcej moich wypracowań do czytania :P
    ~Taemii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa... I może pomyślę o 2 cz. ?... nigdy nie wiadomo; )

      Usuń