środa, 30 kwietnia 2014

Nasze Nudne Życie Rozdział 6

<NARRACJA NIKI>

  - Co za szmata! Wiedziałam, że jej nie można ufać! Mówiłam! - wybuchłam po godzinnej rozmowie z Iką.
- Wera rodzice mówią, żebyś się uspokoiła - w drzwiach do pokoju stał mój brat.
- Zamknij się! - Krzyknęłam na chłopaka.
     Przeraziłam się moim nagłym wybuchem na 14-latka.
- Przepraszam Justin nie chciałam na Ciebie na krzyczeć po postu jestem nie w humorze.
- Nic się nie stało.
- Naprawdę? - nie dowierzałam, że młodszy brat mi wybaczył.
- Mhm.
- Jeszcze raz Cię przepraszam. Kocham Cię wiesz?
- Ja Ciebie też, siostrzyczko.- po czym wyszedł z pokoju.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
     Nareszcie sobota! Jestem taka szczęśliwa. Mamy wolne, można pospać i nic nie robić. Kocham taki czas.
     Wybrałam się Iką i chłopakami do parku, który jest niedaleko mojego domu. Słoneczko świeci, dzieci bawią się na placu zabaw, a my łazimy jak ci idioci po parku, bo Kendall zapomniał o kocu.
- Kendall, jak mogłeś zapomnieć koca? Nie wierzę że jesteś aż tak głupi! - Wydarła się na niego Ika, nie dziwię się jej, w końcu chodzimy po tym parku od trzech godzin.
- O Boże! Chcesz usiąść? To masz i siadaj! - Chłopak zdjął bluzę i podał czerwonowłosej, ta ją wzięła i rozłożyła na trawie i usiadła.
- Ej! Posuń się trochę! - Popchnęłam ją lekko, by zrobiła mi trochę miejsca po czym usiadłam.
     Teraz to już siedzą wszyscy, ale nasi koledzy nie usiedli na bluzach, siedzą więc na "gołej" trawie, no wszyscy oprócz Alex'a, który siadła na kolanach Andrew.
     Zaczęliśmy się wygłupiać, przez co Matt i Ash jeździli tyłkami po mokrej łące, wyglądało to przezabawnie.
- Ej! Chyba czas się zbierać. - Powiedziałam i wstałam naszego prowizorycznego koca.
- No ok. - Powiedzieli chórkiem, na co się zaśmiałam.
- HAHAHAHAHHAHAHA,O mój Boże! Nika, Alex widzicie to? - Ika pokazała palcem na resztę chłopaków, którzy akurat stali do nas tyłem.
- HAHAHAHAHAHAHAH! OMG! HAHAHAHHA! - Wybuchnęliśmy z zielonookim śmiechem.
   Każdy z naszych przyjaciół, którzy siedzieli bezpośrednio na trawie, miał zielony tyłek.
- O co wam chodzi? - Zapytał Jake. Cała reszta spojrzała na nas jak na debili, zaraz po tym zauważyli co nas tak rozśmieszyło.
- O Matko! Moje nowe spodnie! - Zaczął płakać Ash.
- Ghr! To moje ulubione! - Matt, Kendall i Drew byli załamani, a Jake tylko chował swoje tyły za rękoma.
- Kendall! To wszystko twoja wina! - Krzyknął Andrew.
- Dlaczego niby?
- Bo to ty nie zabrałeś tego cholernego koca! - Dalej krzyczał chłopak Alex'a, grzebał przy tym w kieszeni, to jest podejżane.
- Ej to nie ważne! Idziemy do domu zanim ktoś to zobaczy. - Zakomenderowała Ika, przy słowie "to" wskazała na ich tyłki.
    Szliśmy główną aleją, bo przy niej nasi idioci zostawili motory, chyba o tym wcześniej nie wspomniałam. W oddali zobaczyłam znaną mi doskonale sylwetkę. To Justin, idzie z jakimś znajomym, ale chłopaki będą mieli siarę!
 - O! Justin cześć młody.- zawołałam brata
- Cześć ludzie!- Zawołał z uśmiechem, zdążył już poznać wszystkich moich przyjaciół.
-Może przedstawisz nam swojego znajomego?- spytał go Kendall
- Ta. To jest Taylor. - Wskazał na przyjaciela
- Cześć! Ey trochę płaska jesteś jak na 14latke- wypalił bez zastanowienia Ash
- Ash tępaku to jest chłopak! - krzyknęła na chłopaka Ika
- Oł!- powiedział zawstydzony chłopak - Miałem prawo się pomylić! On wygląda jak baba i do tego to imię
- Nie, nie mogłeś - dobił go Justin - To, że ma dłuższe włosy i grzywkę o niczym nie świadczy
- Z resztą tez masz taką fryzurę więc się nie czepiaj- Zaczął  się w końcu bronic Taylor.
- A po za tym mam 15 lat - powiedział młodszy chłopak udając obrażonego, lecz po chwili się zaśmiał, widząc w jakim stanie są spodnie naszych popularsów.
- Ej! z czego się śmiejesz? - Zapytał zdenerwowany Andrew, który akurat teraz musiał zapalić, po prostu świetnie.
- Ej! Spokojnie! - Krzyknął Justin.
- Nie będziesz się tak do mnie odzywał dzieciaku! - Warknął coraz bardziej wkurzony Drew.
- Ej! Drew, kocie uspokój się. Przecież nic się nie stało, a ty na nich krzyczysz. - Alex próbował go uspokoić i udało mu się to.
- Sorki! Nie chciałem. - Przeprosił mojego brata i Taylor'a.
- Dobra, spoko. Ale czemu macie zielone dupy? - Zapytał przyjaciel Justia.
- Mokra trawa. - Powiedział Jake, a ja z Iką, Justinem i Taylor'em wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra już przestańcie. - Powiedział zażenowany Matt.
- Ok. Ej widzieliście te zajebiste motory na początku alei? Chciałbym taki mieć. - Zaczął mój młodszy braciszek.
- Hah, to nasze. Może kiedyś damy ci się przejechać. - Powiedział pełny dumy Jake. W oczach mojego brata było widać tą szaleńczą iskierkę na wieść o przejażdżce tymi maszynami.
- No chyba nie! - zaczęłam.
- No, ale siostra nie bądź taka...!
- Nie ma mowy!
- No....
- Nika słońce wyluzuj. - do naszej "kłótni" dołączył Kendall
- Jeszcze raz nazwiesz mnie "słońcem" to odgryzę Ci fiuta! - zagroziłam starszemu.
       Nie to, że ten zwrot mi nie pasował , ale nie znamy się na tyle długo, żeby mnie tak nazywał.
- Okej nie spinaj się!
- Ej, ja też chce komuś odgryźć przyrodzenie! - Ash wykrzyknął, a wszyscy ludzie dookoła się na nas spojrzeli.
- Ash, idioto! Niby komu chciałbyś to zrobić? Wątpię by ktoś się na to zgodził. Chociaż... To mogłoby być dobre gdyby trzeba było się jakoś obronić... - Zaczęła Ika, ale jej przerwano.
- Czy możemy skończyć temat odgryzania bądź urywania męskich genitaliów on ich właściciela? Wiecie nasz Alex'ik dziwnie się czuje, widać to po jego minie. - Zapytał Kendall, i uśmiechnął się wrednie do kumpla.
- No ok! - Powiedziała czerwonowłosa wraz z Walker'em. 
- Dziękuję! - Krzyknął rozradowany Rose.
- Polecam się na przyszłość - Kendall puścił mi oczko na co wywróciłam oczami.
   Czy on chciał mi pokazać, że jest świetny, czy co? Trochę kolesia nie rozmiem.
- Dobra to do kogo dzisiaj wbijamy! - spytał się Alex.
- Do mnie nie możemy bo Kuba zaprosił znajomych i się nie pomieścimy. - stwierdziła Ika
- Chodźmy do Wery! - wykrzyknął Ash.
- Czemu do mnie!
- Boooooo jeszcze u Ciebie nie byliśmy!
- No, ale... Nie możemy ponieważ rodzice jeszcze są w domu i się pakują do wylotu na Jeju.
- Rodziców już nie ma. Dzisiaj rano wylecieli! - odezwał się Justin.
- Serioooooo!!!! - spytałam brata oszołomiona. - Jak to jest, że ty o tym wiesz, a ja nie, a jestem starsza!
- Mama Ci mówiła, że wcześniej wylatują.
- Kiedy niby mi to mówiła?
- Dzisiaj przy śniadaniu.
- Kiedy...?
- O MÓJ BOŻE!!! NIKA CO TY ROBIŁAŚ PODCZAS ŚNIADANIA, ŻE TEGO NIE SŁYSZAŁAŚ!! - zaczął krzyczeć z irytacją młodszy chłopak.
- SPAŁAM!
- Zostawię to bez komentarza.
- No to ustalone! Wbijamy do Werci! - Matt zaczął się cieszyć jak małe dziecko.
- Awwww... No dobra! - stwierdziłam po dłuższej chwili, iż i tak ich nie powstrzymam.
- Ej Niki a może dzisiaj zrobimy tą wielką nockę? - zaproponowała Ika.
- Ej to jest nawet dobry pomysł.
- Jaka wielka nocka? O czym ja nie wiem? Wera? - odezwał się Justin 
- Chłopcy z Wicią do nas przychodzą na noc a ty w nagrodę za milczenie też możesz przyprowadzić paru kolegów. - wytłumaczyłam nasz plan bratu. Chyba mu się ten pomysł spodobał, bo w jego oczach tańczyły iskierki szczęścia.
- A znajome też mogą przyjść?
- Nie! To chyba jest oczywiste, że tylko KOLEGÓW możesz zaprosić na noc! - popatrzyłam na niego jak na ostatniego idiotę.
- No, ale dla czego nie!
- Just nie kłóć się ze mną!
- Ale ty możesz spać w jednym pokoju z SZÓSTKĄ chłopaków.
- Kto powiedział, że będziemy spali w jednym pokoju?

 -------------------------------------------------------------------------------------
 Przepraszamy że tyle musieliście czekać a kolejny rozdział, który miał się pojawić wczoraj, ale nie miałyśmy z Kris czasu ;/ Mam wrażenie że wyszedł ten rozdział dłuższy od poprzednich, ale to może przez to że jest w nim bardzo dużo dialogów? No dobra nic, nie ważne, było minęło, zakończone dzieło :)
 Suho :D
Czytasz = Komentuj :)

Nasze Nudne Życie Rozdział 5

<NARRACJA IKI>      

Siedziałam u siebie kiedy nagle do mojego pokoju wpadł Ash chichrając się jak jakiś pomyleniec a za nim Kendall, Jake, Matt i Wera.
- Siema Wika! -  przywitał się Jeke'a głosem przepełnionym entuzjazmem. Zaczynam się bać tego kolesia!
- Siema wszystkim.
- Ika słońce możesz mi powiedzieć co odbija Kubie? - spytała mi się Nika.
- Nic mu nie odwala. A co?
- Jak to nic?! Kiedy zapukaliśmy to na nas nawrzeszczał że jesteśmy za głośno i że mamy się zamknąć albo wypierdalać z jego domu!
- Mecz leci czego się dziwisz.
- Kosz? - Pokiwałam twierdząco głową.
- Polska kontra...?
- Ameryka.
- Aaaaa.. No to się nie dziwie, że na nas nawrzeszczał.
-Co????? - teraz Kendall zaczął świrować. Co jest z tymi ludźmi? - Twój brat lubi kosza?!
  Na co ja tylko kiwnęłam kłową, bo nie chciało mi się tłumaczyć że był w reprezentacji.

<NARRACJA MATTA>

  - No to na co czekamy!!!! Idziemy oglądać mecz! - zażądałem na co o dziwo się wszyscy zgodzili.
   Gdy byliśmy już w salonie i zajadaliśmy się popcornem i chipsami. Jakimś dziwnym trafem podzieliliśmy się na dwie grupy dopingujące. Jake, Kendall, Ash i ja byliśmy po stronie Ameryki a Nika, Kuba i Ika po stronie Polski. Oczywiście bez zakładów się nie obyło.  Czego załuje bo obstawiałem Amerykę a przegrała 94:90 dla Polski. Nom ale bywa.
   Po nie całych 2 godzinach wszyscy postanowiliśmy się zbierać.

<NARRACJA NIKI>

- Wercia ploseee zostań na noc! Proszę proszę Proooooooszęęęęę!!! - zaczeła mnie błagać Wika.
- Kuba mogę zostać?
- A rodzice Ci pozwolili?
- Nie.
- Okej tylko państwo Evans muszą o tym wiedzieć.
- Oki doki już do nich piszę. Dzięki Kuba! - podbiegłam do brata Wici i ucałowałam go w policzek.
- Do usług. - haha uwielbiam kolesia.
- My też możemy zostać?? - zapytał się z nadzieją Kendall
- NIE!!!!! - odpowiedziała natychmiast dziewczyna.
- No ale dlaczego!
- Bo tu miejsca nie ma!
- AWR!
- Kendall nie martw się za tydzień wszyscy będziecie spali u mnie. - zaczęłam pocieszać starszego kolegę.
- Jupitatej!
- Wera a twoi rodzice się zgodzili na tak wielkie "piżama party". - spytała podejrzliwie Ika.
- Oni o tym nie wiedzą. - odpowiedziałam obojętnie.
- Jak to nie wiedzą!?
- Normalnie wyjeżdżają na Jeju* i ich nie będzie przez 2 tygodnie.
-  No to zapowiadają się imprezy!! - Krzykną podekscytowany Kendall
- No chyba nie. - powiedziałam ledwie powstrzymując śmiech.
- Jak to nie? - krzyknęli jednocześnie Matt, |Kendall, Jake i Ash. Na co już wybuchłam głośnym śmiechem.
- Normalnie.
- Ale dlaczego? - teraz do rozmowy dołączył się Jake.
- Bo mam pod opieką młodszego brata i ... - zaczęłam się tłumaczyć ale moją piękną wypowiedz przerwała Wiktoria.
- Ale Justin jest spoko pozwolisz mu zaprosić jakichś znajomych i będziesz mogła wyjść gdzie chcesz.
- Tiaaaaa...
- Jeszcze zobaczysz.
   Reszta wieczoru przepraszam nocy minęła nom na oglądaniu różnych filmów i gadaniu o wszystkim no i oczywiście planowaniu wspólnej nocki u mnie.

*NASTĘPNEGO DNIA*  <NARRACJA IKA> 

    Coś świeci mi prosto w oczy. Niech ktoś to zgasi, proszę! Zaraz, świeci mi w oczy? O matko, jest ranek. Ja mądra. Uderzyłam się  otwartej ręki w czoło, załamana swą głupotą.
    Ciekawe która godzina. Co?! Jest 7:30 a lekcje mam na 8:00, wredny budzik mnie nie obudził, muszę się pośpieszyć, obudziłam Nikę, która nadal słodko chrapała obok mnie.
     Wstałam i pobiegłam do łazienki, przy okazji wyrzucając z niej Kubę, zaraz po mnie do łazienki weszła moja przyjaciółka.
      Po załatwieniu porannej toalety pospiesznie przemieściłam się do swojego pokoju. Stanęłam przed szafą i ubrałam się pierwsze rzeczy które chwyciłam z półki. Padło na to. Nika ubrała się w to.Chwyciłyśmy torby z książkami i telefony i ruszyłyśmy biegiem do szkoły.
      Aggh spóźniłyśmy się. Nie dużo ,ale wystarczająco, by słuchać wykładu nauczyciela, o tym jak to nie lubi spóźnialskich i że jest to oznaką osób nieporządnych. Po wysłuchaniu tego usiadłyśmy w ławce i niemal wybuchnęłyśmy śmiechem. Nasz nauczyciel ma wadę wymowy, więc każde słowo które wypowiadał brzmiało śmiesznie.
      Po lekcjach gdy szłyśmy z Niką do domu, przypomniało mi się że coś zostawiłam w szafce. Poinformowałam o tym dziewczynę i ruszyłam do szkoły. Właśnie miałam skręcać na korytarzu, gdy usłyszałam znajomy głos. Zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać. To głos Amandy, rozmawia z kimś. Wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam Olgę rozmawiającą z moją "przyjaciółką". Schowałam się za ścianą i postanowiłam że podsłucham trochę. To nie to że jestem "gumowe ucho",  ale to bardzo mnie zdziwiło, gdyż Amy w mojej obecności strasznie po niej jechała. Nie słyszałam wszystkiego, ale wiem że mówiły o mnie i Nice i o tym jakie jesteśmy głupie że jej (Amandzie) zaufałyśmy.
      Po tym co usłyszałam podeszłam do szafki i wyjęłam zapomniany zeszyt i ruszyłam wściekła w stronę domu.
      Trzasnęłam drzwiami mieszkania przez co w przed pokoju zjawił się mój kochany brat.
- Ey! Co ci? - Zapytał wyraźnie zdziwiony moim podłym humorem.
- Amanda się stała! Ta blond suka, za przeproszeniem pogrywa sobie ze mną i Niką! Ale ja tego tak nie zostawi, o nie! Jeszcze popamięta i zrozumie że ze mną nie warto zadzierać! - Wydarłam się, a Kuba stał osłupiały.
- Yyy... O-o-okey?
- Dobra, nic, nie ważne. Daj mi mój bigos! - Uśmiechnęłam się na wspomnienie o wczorajszej kłótni z nim.
- Ech no ok. - Westchnął i przyniósł mi do salonu talerz.
       Po zjedzenie poszłam do siebie i od razu zadzwoniłam do Wery. Obmyśliłyśmy już nawet plan jak się zemścić ale o tym powiem później.

----------------------------------------------------------------

*Jeju -  Największa wyspa Korei Południowej, jednocześnie najmniejsza z jej prowincji. Wyspa położona jest w Cieśninie Koreańskiej, na południowy wschód od wybrzeża Korei. Największym miastem i stolicą prowincji jest Jeju (czyt. Czedżu).

--------------------------------------------------
No i oto 5 rozdział XD Strasznie się nad nim namęczyłyśmy bo pisałyśmy większość bez weny (co widać). Mam nadzieje, że się za to nie obrazicie.:/ Nie zapominajcie o  komentarzach i możecie nas hejtować to pozwoli nam doskonalić naszego bloga. XD   Pozdrawiamy również naszych stałych czytelników :D i tych którzy się nie ujawniają :) Prawdo podobnie w tym tygodniu wrzucimy jakieś opowiadanie żebyście mieli co czytać przez weekend majowy XD 
Kris

czwartek, 24 kwietnia 2014

Nasze Nudne Życie Rozdział 4

<NARRACJA NIKI> 

     Na w-f graliśmy w kosza, wyobraźcie sobie Jake, Matt, Ika, Kendall i ja w jednej drużynie, To nie mogła być normalna lekcja. Nie no, oni są boscy. Nie dość że moja grupa, przepraszam nasza, wygrywała to co chwilę się z czegoś śmialiśmy.
- Kendall proszę przestań! - Krzyknęłam na przyjaciela by skończył tańczyć czy co on właściwie robił.
- Waller! Co ty robisz? Lepiej wracaj do gry i to już! - Ostatecznie chłopakowi przerwał trener Kulka, tak mieliśmy w zwyczaju się do niego zwracać, ponieważ był niski i dosyć pulchny, ale jemu to nie przeszkadza.
- Aj. Aj! Kapitanie! - Zaśmiał się szatyn i wrócił do gry, a w-f'ista tylko się zaśmiał.
    Dostałam piłkę i szukam osoby do której mogę ją podać. Kurde! Nikogo nie wiedzę, wszyscy biegają w tę i na zad próbując dostać piłkę, ale nikt z mojej drużyny nie jest wolny. Nigdzie nie widziałam Iki, to dziwne.
- Nika podaj! - Krzyknęła Ika po polsku, przez co wszyscy stanęli osłupiali, wszyscy oprócz naszych popularsów i mnie oczywiście.
     Podałam jej piłkę i już biegliśmy w stronę kosza, Andrew i Alex próbowali nam przeszkodzić w rzucie, ale za trzecim razem udało mi się trafić. Dopiero wtedy cała sala powróciła do życia. Gdy wracaliśmy na ''obronę" Alex krzyknął do Olgi:
- Ey! Olga tylko nie złam paznokcia divo!
     Olga to nienaturalnie opalona szatynka, aktualnie była w drużynie Drew i zielonookiego, nie robiła praktycznie nic.
      Na wypowiedź chłopaka dziewczyna tylko prychnęła i oddaliła się.

<NARRACJA IKI>

     W kącie sali zauważyłam Salomeę, chyba nie lubi grać w kosza. Wiem! Podejdę do niej i zagadam, może nawiąże się całkiem ciekawa rozmowa? Postanowiłam że ten plan wprowadzę w życie i już biegłam przez salę w stronę dziewczyny. Nie zważałam na to, że biegnę przez środek sali, tak było najszybciej.
- Hej! Czemu nie grasz? - Zapytałam zdziwioną (prawdopodobnie moim podejściem) dziewczynę.
- Hej. Nie przepadam za koszykówką, wolę biegi i lekkoatletykę. - Uśmiechnęłam się lekko, by dodać jej otuchy, możliwe że to pierwsza rozmowa w szkole, którą prowadzi bez przymusu związanego z pracą w grupie?
- Ja też. Jestem Ika. - Dziewczyna również się uśmiechnęła.
- Wiem, przyjaźnisz się z tymi chłopakami, których lubi cała szkoła. To ciekawe że tak od razu polubili ciebie i Weronikę. - Spojrzałam na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Przepraszam, nie chodzi mi o to że nie jesteście fajne, tylko o to, że zazwyczaj tak szybko się nie przekonują do danych osób. A wam się to udało błyskawicznie. A tak poza tym to serio lubisz biegać? - Wyjaśniła i zapytała.
- Hah, dzięki. Tak szczerze to nie, ale chciałam jakoś zagaić rozmowę. - Zaśmiałyśmy się obie.
- Nie wstydzisz się ze mną rozmawiać? No wiesz jestem szkolnym odludkiem tudzież dziwakiem. - Wygięła twarz w smutnym grymasie.
- Ja cię jeszcze nie poznałam, więc nie będę cię oceniać. Nie idę jak baran za stadem owiec. - Roześmiałyśmy się na całą salę.
- Ika choć tu szybko. - nasz napad śmiechu przerwał głos Amandy.
- Oki już idę. No to do zobaczenia  Salomea - pożegnałam się z nową koleżanką i poszłam do Amy.
- Co się stało???
- Dlaczego rozmawiałaś z tą świruską?
- A co nie mogę??? - zaczęłam krzyczeć bo nie podobało mi się że Amanda zaczęła się rządzić.
- Bo Ona to szkolna dziwaczka! - Amanda zaczęła się kłócić.
- I co z tego?
- co się stało? Dlaczego się krzyczycie?
   Do naszej głośnej wymiany zdań doszła Nika. Dzięki Ci Borze bo nie wiem co bym zrobiła tej larwie gdyby nikt by się nie wtrącił.
- Ponieważ Amanda świruje i zaczyna pokazywać z kim mogę się zadawać a z kim nie.
-  Słucham!!??- spytała zaszokowana Wera.
- To co słyszałaś Amanda zaczęła na mnie krzyczeć bo rozmawiałam z Salomeą.
- Z kim?
- Z tą laską z którą widziałyśmy.
- Dalej nie kumam.
- Dziewczyna z fajnymi włosami?
- Tymi niebiesko-zielonymi?
- BINGO! 1:0 dla Werci! - zaczęłam śmiać się z najlepszej przyjaciółki. - Hahahaha nie ma to jak rozpoznawać ludzi po kolorze włosach.
- Nie maja wina że laska ma zarąbiste włosy. A tak wracając do tematu co z nią jest nie tak?
- NO BO TO SZKOLNY DZIWAK!!!- zaczęła ZNOWU kłótnie Amy.
- Dalej nie widzę Twojego problemu Amanda!
    Teraz Nika zaczęła się na Nią wydzierać. Mówiłam, że kocham moja naj?
- Czy z Nią kiedykolwiek rozmawiałaś? Czy spędziłaś z Nią choć trochę swojego zasranego czasu?
   Dziewczyna otworzyła usta ale po chwili je zamknęła ponieważ nie wiedziała co powiedzieć bo Weronika nad zwyczajniej w życiu miała racje.
- Nie??? Tak myślałam więc kurwa nie masz prawa Ją oceniać bo Jej kurwa nie znasz!
     Dziwne że trener nam nie przerwał, jestem pewna że nas słyszał, z resztą tak jak wszyscy, którzy aktualnie znajdywali się na sali.
     Reszta dnia nie była zbyt ciekawa, więc nie będę zanudzać.
     Gdy weszłam do domu do mojego nosa dotarła woń pysznego jedzenia. Pewnie Kuba bawił się w kucharza. Nie to że nie lubię jak on gotuje, bo jest w tym dobry, tylko Kubuś sam jakoś się do tego nie kwapi.
     Przeszłam do salonu, gdzie mój brat siedział na kanapie przed tv, pewnie wrócił wcześniej z salonu.
- Zrobiłeś bigos? - Zapytałam brata.
- No.
- Ale czemu?
- Bo mi się bigosu zachciało? Chyba logiczne no nie? - Patrzył na mnie jak na idiotkę.
- A zostało coś jeszcze?
- Nie. - Odpowiedział  z miną aniołka.
- Zjadłeś cały bigos?! - Wydarłam się na całe mieszkanie, a mój brat wstał z miejsca i zaczął uciekać, zaczęłam za nim biec z chęcią zabicia go za zjedzenie mi bigosu.

< NARRACJA KUBY>

- Ika proszę nie zabijaj mnie! Ugotuje Ci drugi bigos tylko mnie nie zabijaj! Proszę!
- Najpierw Cie pobiję, utopię, pokroję, a potem Cię ożywię, uduszę i zakopie. Hahahha!
- Siostrzyczko przerażasz mnie.
- Nie tylko Ciebie. Wiesz mi. - Ika uśmiechnęła się przeraźliwie. Trzeba przyznać siostrę to ja mam PRZERAŹLIWĄ! (Ika mówi : Jestem słodka i przeraźliwa :) )
- Wiktoria błagam Cię! Co powiesz Nice?
- A co Wera ma wspólnego z moim bigosem?
- Bo jak mnie zabijesz to pójdziesz do więzienia i co powiesz Weronice ?
- Zrozumie mnie.
- Taaa....
- Tak Ona jadła Twój bigos i mnie zrozumie.
- Awrrrrrr! Dobra proponuje ugodę! Ej nie ale tak na serio jak można chcieć zabić kogoś, tylko dla tego, że zjadło się cały bigos? Nie rozumiem tego!
- Normalnie. Wszystko jest możliwe. A szczególnie w tedy kiedy ktoś zje bigos ugotowany przez ciebie!!
- No weź bo się zarumienię.
- Dobra co proponujesz?
- Będę gotować bigos przez 3 dni.
- Przez 5.
- Cooo???!!!
- Chcesz żyć?
- Ok gotuje bigos przez 5 dni.
- Jupi będę miała bigos przez 5 dni! - Wika zaczęła się wydzierać na cały głos.
- Wika, kotek uspokój się bo sufit się trzęsie!!
- NIEEEEEE!!!!
- WIKTORIA USPOKÓJ SIĘ!
- Dobra już jestem spokojna. - Mo0ja sieostra pokazała szereg białych, równych zębów w metalu (czyt. aparat na zęby)
- To dobrze a teraz bądź dobrą dziewczynką i idź do swojego pokoju bo mecz się zaczyna!
- Oki doki. A i braciszku znajomi do mnie za chwile wpadną dobrze?
- Spoko tylko chcę w spokoju obejrzeć koszykówkę!
- Dziękuje!
-----------------------------------
Rozdział pojawiłby się wcześniej ale genialna Suho (to ja :D ) usunęła cały rozdział przez pomyłkę i musiałam go pisać od początku ( ja idiotka ;/ ). Tak wiem jestem genialna. Z Kris mam nadzieję że się spodoba :D Pozdrawiamy czytelników :) Pozdrawiam dach w City Center :D
Suho :D

środa, 23 kwietnia 2014

Prześladowca

Tytuł: Prześladowca
Autor: Junsu
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG

          Cześć! Jestem Summer i mam 16 lat. Wiem, mam trochę niespotykane imię, ale nie mam nic do niego. Oficjalnie mieszkam w Niemczech, choć pochodzę z Polski. Gdy miałam 7 lat przeprowadziliśmy się, gdyż tata znalazł tu dobrze płatną pracę. Chodzę do pierwszej klasy liceum. W szkole rozmawiam po niemiecku, lecz w domu po polsku. Obydwa języki są mi bardzo dobrze znane. Jestem dość ładna. Mam powodzenie wśród znajomych, gdyż jestem jedyną ciemną brunetką w okolicy (co daje mi niejaką przewagę wśród innych dziewcząt, jeśli chodzi o sprawy dotyczące chłopaków).Niestety jestem trochę wstydliwa. Pewnie dlatego nie mam jeszcze chłopaka. Jeśli chodzi o mój charakter, to poczucie humoru nigdy mnie nie opuszcza. Rzadko mi się zdarza na kogoś obrazić, dlatego mam dużo przyjaciół.
         No, ale przejdźmy do rzeczy. Właśnie nadszedł długi weekend majowy, więc razem z moimi czterema koleżankami ( Jessicą, Helen, Maggie oraz Isabel) postanowiłyśmy pojechać do największego centrum handlowego w Europie, które…uwaga…jest w Polsce! Mam nadzieję kupić sobie jakieś dobre  levi’sy* oraz pójść do fryzjera. Moje koleżanki mają trochę inne plany co do swoich zakupów, co może oznaczać tylko jedno –buty.
         Do Poznania zawieźli nas moi rodzice, gdyż chcieli odwiedzić swoich dawnych znajomych. Lecz po wyczerpującej podróży powiedzieli ,że już nigdy więcej nie popełnią tego błędu. Nie dziwię się im. Przez całą drogę się śmiałyśmy (ja i dziewczyny) oraz opowiadałyśmy o głupich sytuacjach w szkole. Muszą jeszcze wziąć pod uwagę to, jak będzie wyglądać nasz bagażnik po zakupach. Już wyobrażam sobie ich miny. No ale czego można się spodziewać po pięciu nastolatkach w samochodzie? I znowu śmiech.
         Gdy byłyśmy już na miejscu wyściskałyśmy się i każda poszła w swoim kierunku. Była godzina 10:00. Umówiłyśmy się z dziewczynami, że spotkamy się przy głównym wejściu o 18:00. Miałam dużo czasu. Udałam się do sklepu z dżinsami.
         Na każdym ramieniu miałam przewieszone po  kilka par spodni, wiedziałam, że ludzie wokół mnie się na mnie dziwnie patrzą, ale co mnie to obchodzi? Jestem szczęśliwa i nikt nie zepsuje mi tego dnia. Ledwo co doczołgałam się z nimi do przymierzalni i zrzuciłam je na podłogę. Zaczęłam je przymierzać (każde po dwa razy, jak to miałam w zwyczaju). W końcu wybrałam te z dwoma suwakami na nogawkach, które moim zdaniem wyszczuplały nogi w miejscu, gdzie znajdowały się kostki. Resztę ubrań oddałam kobiecie, która odwiesiła je na miejsce. Gdy miałam wychodzić z pomieszczenia zauważyłam dwóch młodzieńców. Mogli mieć jakieś 20 lat. Też kupowali dżinsy. Lecz coś ich wyróżniało. Już wiem, mieli wielki szacunek do siebie. Podziwiałam ich, że nie kryją się z tym kim są. Nie mam nic do homoseksualistów. No na pewno byli lepsi niż ta para, która stała obok nich. Już wyjaśniam o co mi chodzi: kobieta przymierza ubrania i pyta się swojego partnera już po raz dziesiąty, które z nich wybrać na co on za każdym razem odpowiada „…No kurwa, szybciej!...” Roześmiałam się. Ja bym z takim kimś nigdy nie wytrzymała. Zauważyłam, że chłopak, który stał obok mnie też się śmiał. Był nawet przystojny, no dobra bardzo przystojny. Był może o 2-3 lata starszy ode mnie. Też mnie zauważył. Odwróciłam wzrok i wyszłam ze sklepu.
       Następnie poszłam do fryzjera. Podeszłam do lady by się spytać jak się zapisać. Okazało się, że nie ma zapisów, tylko trzeba usiąść w kolejce i poczekać na swoją kolej. Nawet mi to pasowało i tak nigdzie mi się nie spieszyło. Usiadłam obok jakiejś kobiety po trzydziestce. Po dziesięciu minutach do lokalu wszedł następny klient. Rozpoznałam tego samego chłopaka, co śmiał się razem ze mną w sklepie. Podszedł do lady. Właściciel powiedział mu to samo co mnie. Odwrócił się w moją stronę. Też mnie zauważył. Na jego twarz wkradł się uwodzicielski uśmieszek. Ruszył w moją stronę. Nie wiedziałam co zrobić. Z niezręcznej sytuacji wyrwał mnie głos:
- Następny ! – Usłyszałam i szybko ruszyłam się z miejsca, by usiąść na fotelu przed fryzjerem. Udało mi się –pomyślałam. Choć nie wiedziałam czemu uciekam przed tym chłopakiem. Po około godz. moja fryzura była już gotowa. Miałam pocieniowane włosy do ramion i grzywkę na bok. Zapłaciłam właścicielowi lokalu i wyszłam z pomieszczenia. Kątem oka zauważyłam jak tajemniczy młodzieniec wstaje. Teraz była jego kolej. Ale zauważyłam też jego zamyślony wyraz twarzy. Nad czym rozmyślał? Nie wiem.
           Poszłam jeszcze do paru sklepów, ale nic mnie w nich nie zainteresowało. Krążyłam tak od dobrej godziny. Zastanawiałam się co teraz może robić ”ten” chłopak. Może już wyszedł z centrum? Ta myśl mnie trochę zaniepokoiła…czekaj niby czemu? I znowu te dwa słowa- nie wiem. Była godzina 14:00. Postanowiłam pójść do  cafe heaven*. Zamówiłam moją ulubioną karmelową kawę mrożoną. Rozglądałam się za wolnym stolikiem, gdy zobaczyłam przy jednym z nich tajemniczego kolesia. No nie, znowu on! To już było podejrzane. Usiadłam na drugim końcu sali. Chyba  mnie nie zauważył. W tym momencie odwrócił się w moją stronę. Hah, ja to mam szczęście! Gdy mnie dostrzegł posłał mi piękny, szczery uśmiech. Trochę mnie to zaskoczyło, odpowiedziałam mu tym samym. Miałam nadzieję, że do mnie nie podejdzie. Nie byłam na to gotowa. Nagle dosiedli się do niego inni młodzieńcy. W duchu dziękowałam im za to. Byli to chyba jego kumple. Jeszcze przez chwilę na mnie patrzył (z wielkim zainteresowaniem), gdy jeden z towarzyszy klepnął go w ramię. Wykorzystałam sytuację. Wzięłam kawę i wyszłam z kafejki. Czułam na sobie jego wzrok. Przyspieszyłam kroku i zniknęłam za rogiem. Postanowiłam udać się do toalety. Obmyłam twarz zimną wodą. Byłam trochę zdenerwowana. Dlaczego ten chłopak tak na mnie działa?- zadawałam sobie to pytanie raz za razem. Wyszłam z łazienki. Jeszcze przez chwilę nad tym rozmyślałam, gdy niechcący na kogoś wpadłam.
- Przepraszam ja nie ch… -nie dokończyłam zdania, gdy zorientowałam się kto stoi mi na drodze. No, zgadnijcie, kto to taki? Pewnie już znacie odpowiedź, to znów ten ”tajemniczy młodzieniec” -tak go nazywam. Zarumieniłam się ze wstydu –Ja… -rozpoczęłam, ale nie skończyłam. Ominęłam go i zaczęłam biec.
- Hej! Poczekaj! –Usłyszałam za sobą jego uwodzicielski głos. Nie zatrzymałam się. Chciałam być jak najdalej od niego. Dlaczego on? Za każdym razem, gdy go widziałam czułam na moim ciele lekkie mrowienie. Nie wiedziałam o co chodzi. Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło. Pewnie dlatego teraz uciekałam. Nie należałam do najśmielszych osób, a byłam pewna, że zrobiłam z siebie totalne pośmiewisko. Pewnie teraz myśli, że jestem jakaś psychiczna, czy coś. Po pewnym czasie się zatrzymałam. Byłam trochę zmęczona. Wiedziałam ,że ludzie się na mnie gapią, co mi wcale nie pomagało. Spojrzałam na zegarek. Była godz. 15:00. Jeszcze dużo czasu do spotkania z dziewczynami, a ja już chciałam wracać. Wiedziałam, że ich tu nie znajdę, a miałam rozładowany telefon. Świetnie, ich nie mogę znaleźć, ale tego kolesia spotkałam już na swojej drodze czwarty raz i wiedziałam, że następnego nie zniosę. Ja i to moje szczęście.
         Poszłam do empiku*. Nie spodziewałam się zobaczyć tam mojego prześladowcy. Nie wyglądał na typa, który lubi czytać książki. Gdy doszłam do działu z płytami, zauważyłam, że na półkach leżą słuchawki podłączone do komputerów. Mogłeś sobie tam podejść i posłuchać każdej piosenki jakiej chciałeś. Nałożyłam słuchawki na głowę. Usłyszałam piosenkę Hello*, którą bardzo lubię. Ledwie minęła minuta, gdy poczułam na swojej talii czyjeś dłonie. Podskoczyłam zaskoczona. Chciałam się obrócić, ale ktoś za mną mi na to nie pozwolił.
- Nie sądzisz, że ta piosenka pasuje do naszej sytuacji? –Zapytał już dobrze mi znany głos. Głośno przełknęłam ślinę. Nie odpowiedziałam. Nieznajomy opuścił swoje dłonie. –Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. –Powiedział. Patrzyłam na niego trochę oszołomiona. Zaczął się śmiać. –Jestem aż taki straszny? –Zapytał dalej się uśmiechając. Z bliska wyglądał jeszcze przystojniej, jeśli to jest możliwe. –Halo? Jesteś tu? –Zamachał mi przed oczami.
- Ttak…jestem –powiedziałam zawstydzona. Idiotka –pomyślałam. –Skąd wiedziałeś, że tu jestem? –Zapytałam podejrzliwie. Zawahał się trochę i przeczesał palcami swoje włosy.
- Szedłem za tobą. –Przyznał. Byłam wściekła. To tak jakby mnie śledził.
- Super. Mam własnego prześladowcę. –Prychnęłam. Chciałam odejść, ale chwycił mnie za ramię. –Czego?
- Poczekaj. –Powiedział lekko zmieszany. –Może to trochę dziwne, bo się prawie w ogóle nie znamy, ale ja chyba coś do ciebie czuję.
- Masz rację. W ogóle się nie znamy. –Lecz wreszcie poczułam się szczęśliwa. Co jest ze mną nie tak? Nawet nie znam jego imienia. Chyba zobaczył, że się nad tym zastanawiam, gdyż ciągnął dalej już trochę bardziej pewny siebie.
-Mam na imię Cole. Wiesz, że mieszkamy na tej samej ulicy? –Nie no teraz mnie wrabiał. Jak to możliwe? Przecież nigdy go nie widziałam. –Przeprowadziliśmy się niecałe 2 tygodnie temu. -Ciągnął dalej. -Teraz przyjechaliśmy do Polski po ostatnie rzeczy do mieszkania. Tak naprawdę, to przyglądam ci się już od dobrego tygodnia. Patrzę, jak wychodzisz do szkoły. Jak jesteś ubrana. Jaki masz stosunek do innych ludzi. Co robisz w wolnym czasie. A to wszystko mnie pociąga. I czuję jakbym już spędzał z tobą mój czas. –Zamurowało mnie. Muszę przyznać, że mnie wzruszył. Czy to nazywa się miłość od pierwszego wejrzenia? Kiedyś w to nie wierzyłam, ale teraz. Przybliżyłam się do niego. Szczenięca miłość? Nie to coś więcej. Wiedziałam to. Czułam to. Dotknął mojego policzka. Schował za moje ucho zagubiony włos. – Powiedz coś. –Powiedział czekając na moją odpowiedź. Czułam jego zdenerwowanie. Patrzył na mnie jak na coś bardzo cennego. Coś czym chciałby się opiekować. – Proszę, powiedz coś. –Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Byłam zbyt wzruszona. Pierwszy raz tak się czułam. Mówił do mnie jakbym była dla niego najważniejszą osobą na świecie. –Proszę –powtórzył. Szybko się do niego przytuliłam. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. On przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Podniosłam głowę. Miałam szkliste oczy. Złożyłam na jego ustach lekki pocałunek.  Cole go pogłębił. Nie miałam nic przeciwko temu. Miał takie ciepłe, miękkie wargi. W między czasie zgarnął nimi wszystkie moje łzy, tak, że żadna nie spadła na podłogę.  Po dłuższej chwili się od siebie odsunęliśmy. Nie interesowało mnie to czy ludzie się na nas patrzą, już nie. Teraz widziałam tylko Cola, a on mnie.
JUNSU
_____________________________________________
*levi’s –markowy sklep z dżinsami
*cafe heaven –europejski odpowiednik Starbucks’a
*Nu’est –Hello
*empik – możesz tam kupić wszystkie rzeczy do biura (księgarnia, papierniczy), znany w całej Europie
 -------------------------------------------------------------
Oto kolejne opowiadanie od czytelnika XD Chciałyśmy mu podziękować za wysłanie tylu opowiadań :D
Suho podejrzewa, że Junsu pisze lepiej niż my :( a ja muszę się z nim zgodzić :(
Kris

niedziela, 20 kwietnia 2014

My Love

 Tytuł: My love
Autor: Baekhyun
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG

CZ.1

KARO
       Nałożyłam moje RayBany. Słońce niesamowicie paliło mnie w oczy. Wiem, pewnie będę miała opaloną twarz z wyjątkiem miejsca, które chronią moje okulary, ale w tym momencie mam to gdzieś. Za mną na plaży bawią się małe dzieci nie zważając na ludzi wokół nich. Wrzeszczą jakby nie było tu innych plażowiczów. Obok mnie na drugim kocu leży bardzo przystojny chłopak. Wygląda na 2 lata starszego ode mnie, czyli 19. Jakby nie patrzeć najprawdopodobniej jego rodzina jest ze wschodu, chyba z Korei.
      Dostaję piłką w głowę. Koniec, mam dosyć tych małych bachorów! Podnoszę się z mojego ręcznika i zaczynam wrzeszczeć.
      -  Możecie przestać?! Jakbyście nie zauważyli ludzie tutaj odpoczywają! Moglibyście chociaż przeprosić!!!
      - Spokojnie, nie denerwuj się. To tylko dzieci. I tak ciebie nie posłuchają- powiedział Koreańczyk, który nie wiem po co się odzywa.
      -  Wcale się nie denerwuję- odparłam.
      - Tak, tak. Wiem swoje. Nie próbuj mi wmawiać, że cię to nie wkurza.
Czemu wtrąca się w nie swoje sprawy? Ma rację, ale… Ten człowiek też działa mi na nerwach.
      - Odwal się!- krzyknęłam
      - Jak chcesz- powiedział.
Przez jakieś 10 minut leżałam w spokoju opalając się i nie zwracając już uwagi na dzieci z tyłu. Po chwili zauważyłam, że młodzieniec ma skierowany wzrok na mój dekolt.
      - Mógłbyś przestać  się na mnie  gapić? Nigdy w życiu nie widziałeś dziewczyny w bikini?- spytałam.
      - Oczywiście że widziałem- odpowiedział.
       - Więc o co chodzi?
       - Jak mam się nie patrzeć na tak piękną kobietę jak ty? Taki już po prostu jestem. Podobasz mi się.
       - Weź spadaj.
 Naprawdę się zdenerwowałam. Co za bezczelność? Wzięłam swoje manatki, chcąc się przenieść na drugą stronę plaży, lecz coś mnie szarpnęło za rękę. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z chłopakiem, który ściskał mój nadgarstek. Co jest?
- Puść mnie- zażądałam ze złością.
- Nie odchodź- wypalił, ściskając jeszcze mocniej mój nadgarstek.
W tym momencie oboje dostaliśmy piłką w głowę, przewracając się na piasek. Nasz upadek wyglądał co najmniej dziwnie. On leżał na mnie z głową w moim biuście. Co za zbok!
      - Zejdź ze mnie!- krzyknęłam, a ludzie obok spojrzeli się na nas z ukosa. Lecz on zamiast spełnić moje żądanie odparł:
      - Pójdziemy popływać?- Czy ten „ ktoś ” właśnie się mnie spytał czy chcę z nim pójść do wody? Oczywiście że nie chcę! Co on sobie myśli? Z resztą i tak woda jest zimna.
      - Nie, nie chcę- tak brzmiała moja odpowiedź.
      - Jak chcesz. Ja idę. W każdej chwili możesz do mnie dołączyć- powiedział.- Popilnowałabyś mi rzeczy?
      - Dobrze- Na tyle mnie chyba stać? Nic mi się nie stanie jak popilnuję mu przez chwilę rzeczy.
I poszedł. Wrócił po ok. 15 minutach cały mokry. Wtedy zauważyłam jaki ma sześciopak, pewnie dużo ćwiczy. Jest naprawdę przystojny, ale nie zmienia to faktu, że za nim nie przepadam. Jet już późno, niedługo będzie zmierzchać. Mam zamiar się już zbierać.
      - Ja już idę- powiedziałam.
      - Już? Tak szybko?
A co on sobie myślał? Siedzę tu już 5 godzin. Rodzice pewnie i tak się martwią,  nie wiedząc co tak długo robię poza domem.
      - Tak. Zbieram się już do domu- i poszłam szybkim krokiem bez pożegnania w stronę domu.
      Wracając do chaty zauważyłam, że robi się już ciemno. Wiatr zawiał i zrobiło mi się zimno. Wtem jadący za mną motor z piskiem opon zatrzymał się przede mną i zagrodził mi drogę. Chciałam go ominąć, lecz osoba siedząca na nim najwyraźniej nie miała zamiaru mnie przepuścić. Wtedy właściciel motoru zdjął swój kask i zauważyłam, że tą osobą jest „ mój przyjaciel ” Koreańczyk. Mogłam się tego spodziewać.
      - Podwieźć cię?- zapytał z nadzieją w oczach.
W sumie to mogłabym wsiąść z nim na ten motor i przynajmniej byłabym szybciej w domu, ale… nie wiem.
      - Co tak stoisz?- odparł.- Wsiadaj. Nie będzie ci tak zimno.
     - Ok- zgodziłam się.
Podał mi kask, dałam mu swoje rzeczy i adres do mojego domu, a następnie wsiadłam na motor za nim.
      - Trzymaj się mnie w pasie, a nie spadniesz.
Nie uśmiechało mi się „ przytulanie ”do niego, ale nie miałam wyboru.
      Nie odzywaliśmy się do siebie przez pół drogi.
     - Jak masz na imię?- przerwałam tę niezręczną ciszę.
      - Sehun. A ty?
      - Karo- odparłam.
      - Ładne imię. Podoba mi się. Pasuje do ciebie.
A kogo to obchodzi czy podoba mu się moje imię? Bo mi na pewno nie.
      Po chwili byliśmy już pod moim domem. Wzięłam od niego moje rzeczy i poszłam w kierunku mojego mieszkanka.
      - Dostanę buziaka w policzek?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
      - Nie- odpowiedziałam bez zastanowienia i dokończyłam ta co robiłam przed chwilą, a on po prostu pojechał dalej.
      W piżamie, po prysznicu zaczęłam rozpakowywać torbę z plaży. Gdy ją opróżniłam zobaczyłam na dnie zwiniętą, żółtą karteczkę. Postanowiłam ją przeczytać.
Zadzwonię o północy. Sehun ;0
Tak, to z pewnością ten koleś, którego dziś poznałam. Czy on nie rozumie, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego?
      Ze snu obudził mnie wibrujący telefon na szafce nocnej. Na ekranie wyświetlił się jakiś nieznany numer.
      - Halo?- odebrałam
SEHUN
      - Halo?- powiedziała.
O kurwa, odebrała. Zajebiście!
     - Cześć, tu Sehun. Nie przeszkadzam?
Nie odzywała się przez jakieś 2 minuty.
      - Jesteś tam Karo?- zapytałem.
      - Tak, tak. Jestem- odparła.- Po co dzwonisz?
Nie wiedziałem jak przejść do rzeczy, więc po prostu spytałem:
      - Pójdziesz ze mną na lody?
Nie odpowiadała.
      - To jak?- dopytałem.
      - Dobrze- odparła bez entuzjazmu.
Ha! Zgodziła się! Czuję się , jakbym był kurwa w niebie.
      - W takim razie widzimy się jutro w południe „ U Piskorskiej ” kochanie- i się rozłączyłem, nie dając jej możliwości odpowiedzi.
KARO
Co on powiedział? Kochanie? Chyba go totalnie popieprzyło! Nie jestem jego kochanką! No, ale cóż zgodziłam się i muszę jutro się z nim spotkać.
      Jest już 11 AM. Wstaję z łóżka i kieruję się do łazienki. Tam biorę prysznic i myję włosy swoim ulubionym szamponem truskawkowym. W ręczniku poszłam do garderoby zobaczyć, w co bym się mogła ubrać. Wybrałam dżinsowe, krótkie spodenki, sandały i czerwoną koszulkę na na ramka. Następnie poszłam się przebrać i zrobiłam sobie lekki makijaż, po czym wyszłam z domu.
      Jestem już na miejscu. Jest po 12 AM, a jego jeszcze nie ma. Zaczynam się denerwować. Chodzę w tę i z powrotem po kawiarni, z myślą, że mógł mnie wystawić do wiatru. Nagle ktoś objął mnie w pasie i szepnął do ucha:
      - Przepraszam za spóźnienie kochanie.
Przerażona odwróciłam się o 180 stopni i stanęłam twarzą w twarz z Koreańczykiem.
      - Przestraszyłeś mnie- powiedziałam.- I nie mów do mnie kochanie.
      - Jasne, jasne.
      - To co zamawiamy te lody?- Zapytałam odsuwając się od niego, lecz on złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.
      - Później- warknął.
Przestraszyłam się. Co on wyprawia?
      - Puść mnie!- Krzyknęłam, lecz było już za późno, gdyż on przyparł mnie mocno do ściany za budynkiem i zaczął mnie całować po szyi.
Próbowałam mu się wyrwać, ale on jeszcze mocniej zaczął na mnie napierać i jeszcze namiętniej całować po szyi.
      - Zostaw mnie kretynie!- krzyknęłam, lecz on mnie nie słuchał.
Nie miałam wyboru. Kopnęłam go w jaja, a on zgiął się w pół trzymając się za krocze. Nie spodobało mi się to, co miał zamiar ze mną zrobić, więc na dodatek uderzyłam go moim prawym prostym w szczękę, przez co jeszcze bardziej osunął się na ziemię. Następnie uciekłam stamtąd,  nie mając zamiaru się już więcej spotykać ze skurwysynem.
      Ryczałam przez resztę dnia, rozmyślając o tym co się dzisiaj stało. Pewnie nieźle mu wpierdoliłam, ale  nie żałuję. Poszłam się umyć, po czym położyłam się na łóżku w piżamie.
      Obudził mnie wibrujący telefon na szafce nocnej (znowu). Na ekranie wyświetliło się SEHUN. Nie miałam zamiaru odbierać, więc po prostu go zostawiłam. Po 5 minutach znowu zaczął dzwonić, ale się rozłączyłam. Myślałam, że już da mi spokój, ale gdzie tam, on dzwonił dalej.
SEHUN
Cholera! Nie odbiera. Zostają mi tylko 2 możliwości. Pierwsza to nagrać się na sekretarkę, a druga napisać wiadomość. Wybrałem to drugie.
Przepraszam, nawaliłem.
Nie odpisuje. Czuję się z tym źle. Przeze mnie płakała, a ja z własnej głupoty mam 5 szwów na czole, bo mnie zraniła.
Wiem, jestem skończonym dupkiem i nie mogę przeboleć, że cię zraniłem.
Nadal nie odpowiada na wiadomości.
Kochanie?
Po chwili dochodzi do mnie wiadomość od NIEJ.
Nie mów tak do mnie chuju!
Postanawiam odpisać, choć boli mnie serce od powyższej wiadomości.
Nie gniewaj się na mnie Karo. Kocham cię, podobasz mi się i mnie poniosło. Obiecuję, że już więcej cię nie skrzywdzę!
Odwal się!- odpisała.
Pozwól mi to wyjaśnić! Błagam.- odpisałem.
Nie odpisuje. Może ma mnie gdzieś.
Spotkajmy się jutro w parku przy stawie. Proszę.
Raczej nie- napisała.
Proszę! Daj mi jeszcze jedną szansę!- napisałem, lecz ona najprawdopodobniej wyłączyła komórkę, bo sms nie chciał dojść.
Zawaliłem, ale nie mam zamiaru się poddawać. Będę o nią walczył.


Cz.2
KARO
      Drrrrrryn! Drrrrrryn! Mój budzik w telefonie zadzwonił o 6: 45, bym wstała i zaczęła się szykować do szkoły. Od razu pomyślałam, że to najgorszy dzień w tygodniu, bo to w końcu poniedziałek. Poszłam do łazienki się odświeżyć, po czym się spakowałam i wyszłam z domu.
      Po powrocie ze szkoły weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam przyczepioną kartkę do okna z wyraźnymi literkami:
Wybacz mi. Proszę. Sehun.
Otworzyłam okno, zerwałam kartkę i wrzuciłam pogniecioną wiadomość do kosza. Po chwili mama krzyknęła z dołu.
      - Karo! List do ciebie!
      - Chwila!- odparłam.
      Rozerwałam kopertę, rozłożyłam list i go przeczytałam.
Droga Karo!                                …, …
      Piszę do Ciebie ten list, abyś mi wybaczyła, gdyż nie potrafię bez Ciebie żyć.
      Wiem, że spieprzyłem sprawę i już tego nie cofnę, lecz proszę Cię o wyrozumiałość  i wybaczenie. Zakochałem się w Tobie i dlatego mnie poniosło wtedy w kawiarni. Chcę spędzić z Tobą najbliższą przyszłość i być szczęśliwy jak nigdy dotąd, ale na razie mi to uniemożliwiasz.
      Chcę również, byś Ty była szczęśliwa, więc proszę, przemyśl sprawę na spokojnie i się zastanów.
Sehun
List jest naprawdę wzruszający, ale nie zamierzam go sobie brać do serca. Po chwili list również ląduje w koszu.
      - Skarbie, choć na kolację!- woła mama.
      - Już idę!- odpowiadam.
      Na kolację mam naleśniki z dżemem, coś co naprawdę lubię i pozwoli mi się odprężyć po dzisiejszym dniu. Biorę je do siebie na górę i zaczynam oglądać mój ulubiony film Zmierzch zjadając je łapczywie. Po filmie gaszę telewizor, odstawiam talerz na bok i zasypiam, z myślą, że jutro trzeba iść do szkoły.
      Po powrocie ze szkoły wchodzę do swojego pokoju i kogo widzę? Mojego „ kochanego przyjaciela” Koreańczyka.
      - Co tu robisz?- pytam z chęcią opanowania swojej złości.
      - Chcę porozmawiać.
      - W takim razie nie ma o czym- odpowiadam z pośpiechem.
      - Owszem jest! I nie próbuj mi wmawiać, że nie!
      - Spokojnie, nie krzycz- mówię z opanowaniem.
      - Jak mam nie krzyczeć skoro ty masz mnie gdzieś i nie odpowiadasz na moje wiadomości, które są niezwykle ważne!
      - Pfff!- prycham.- Chyba dla ciebie! Ja uważam, że powinieneś się odpieprzyć i nie zawracać mi głowy zbędnymi rzeczami!
Nie odpowiada od razu, tylko kopie w ścianę obok ze złości.
      - Co ty robisz chuju?!- krzyczę na niego.
      - Przepraszam.
      - I widzisz! Tak to z tobą właśnie jest. Najpierw coś robisz, a później przepraszasz. Jakbyś nie wiedział, powinno być na odwrót!- wkurzyłam się.- Wypierdalaj stąd!
Lecz on się nie rusza, dlatego sama wypycham go za drzwi.
SEHUN
      Stoję za drzwiami jej domu i nie wiem co zrobić. Cholera! Znów spierdoliłem sprawę przez jeden wybuch złości. Znów zachowałem się jak skończony dupek i skrzywdziłem Karo. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
      Chodzę ulicami miasta nic nie robiąc. Chcę się odprężyć wchodząc do jakiegoś klubu nocnego, ale to też nie pomaga.
      - Cześć przystojniaku- mówi do mnie jakaś laska, lecz ja jakoś nie specjalnie jestem nią zainteresowany i idę dalej.
Po chwili przychodzi mi pewien pomysł do głowy. Kieruję się ku mojemu celowi ze łzami w oczach, rozmyślając co się zaraz stanie.
      Jestem już na miejscu. Dotarłem do miejsca, gdzie w tej chwili znajduje się gang Justina Biebera. Dodam od razu, że ja też kiedyś w tym uczestniczyłem. Podchodzę do ich „ biura ”, gdzie kierujący tą całą posraną organizacją obściskuje się z jakąś lalunią.
      - Słuchaj Bieber. Mam sprawę- splunąłem.
Przestaje zabawiać się dziwką i odtrąca ją na bok.
      - Czego chcesz Park? (to moje nazwisko)
      - Tak jak mówiłem mam sprawę- powiedziałem bez entuzjazmu.
      - No to słucham.
      - Na osobności- warknąłem.
      - Wyjdź- powiedział swojej… dziewczynie, a ona to zrobiła.
      - Mów! Nie mam czasu!- wrzasnął.
      - Jakoś nie widzę chuju! W ogóle się nie zmieniłeś! Zawsze będziesz skurwysynem!
      - Uważaj na słowa debilu- syknął.
Ze złością uderzyłem w jego biurko, aż podskoczyły wszystkie rzeczy na nim stojące.
      - Nie mam zamiaru gówniarzu- odparłem.
Odwrócił się tyłem do mnie i powiedział:
      - Masz tę sprawę, czy przyszedłeś mnie po prostu wkurwić?!
      - Dobrze. Przejdę do rzeczy…
      - Wreszcie- przerwał mi.
      - Zamknij się!
Złapałem oddech i zacząłem mówić.
      - Zabij mnie Bieber.
      - Słucham?- zapytał jakby nie dosłyszał.
      - To co słyszałeś. Zabij mnie.
      - A z wielką przyjemnością wiesz? Czekałem na to całe życie- powiedział, po czym wyjął nóż i przyłożył go do mojego gardła.
      - Ale nie tak!- wrzasnąłem.- Daj mi jakieś prochy!
      - Jeszcze czego?! Wolę cię zabić brutalnie!
Skurwysyn.
     - Dobra, jak chcesz, byleby było szybko- szepnąłem.
     - Co ty tam gadasz?- zapytał, jakby chciał mnie jeszcze bardziej wkurzyć.
     - Powiedziałem, że możesz mnie zabić dowolną techniką!
     - W takim razie zrobię to gołymi rękoma Park. Mogą mnie za to wsadzić do kicia, ale przynajmniej będę z tego zadowolony, po czym zamachną się i przywalił mi z całej siły.



KARO
      Czuję się jakoś dziwnie. Przez 24 godziny nie dostałam od niego żadnej wiadomości, a stało się to już moim nawykiem. Może wziął sobie do serca to, co mu wczoraj powiedziałam? Nie wiem. W każdym razie nie za bardzo się tym przejmuję.
      O 19 PM schodzę na dół, by obejrzeć wiadomości. Ostatnim z tematów jest pobicie młodego człowieka, który jest w ciężkim stanie. Jak tylko się dowiedziałam, o kim mówią zamurowało mnie.
      Cholera! W co on się wpakował? Od początku wiedziałam, że jest głupi, ale nie wiedziałam, że aż tak!
      Pojechałam do szpitala go odwiedzić. Przy okazji dowiedziałam się również, kto był jego oprawcą i w jakim siedzi więzieniu. Postanowiłam tam pojechać.
      Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam za ladą jakiegoś murzyna. Podeszłam do niego.
      - Czy mogę się widzieć z niejakim Justinem Bieberem?
      - Ho! Ho! A co panią do niego sprowadza?- zapytał.
      - Coś- odparłam.
      - Cóż. Dobrze wiedzieć- odparł.
      Siedziałam przed Bieberem zakutym w kajdanki. Wtedy tak naprawdę dotarło do mnie co robię.
      - Czego chcesz kochanie?- odezwał się pierwszy.
      - Coś ty najlepszego narobił?
      - To o co mnie poproszono, choć nie do końca. I tak kiedyś go wykończę- powiedział pochylając się ku mnie.
Słucham, co on pierdoli?
      - Czyli? Co masz namyśli?- spytałam nie wiedząc czego się spodziewać.
      - Sehun powiedział, że mam go zabić… nie zawahałem się, lecz nie dokończyłem dzieła. Zanim się zorientowałem była już policja. Nie ma to jak być wrobionym przez swoich ludzi.
      - Ty łajdaku! Trzeba było się spytać o co mu chodzi!- wrzasnęłam ze zdenerwowaniem.
      - Po co?
      - Jak to po co? Posrało cię?! Ludzi bez powodu się nie zabija!
      - Najwyraźniej mnie nie znasz.
Cholera! Facio zaczyna mnie denerwować.
      - Dobra. Mówił coś? Cokolwiek?
      - Bełkotał coś o jakiejś dziewczynie, że nie odwzajemnia jego uczuć.
      - Taaa… chodziło mu o mnie. Mówił coś jeszcze?
      - Tak.
Kurwa!
      - No to co?! Gadaj!
      - Mówił coś, że stracił sens życia.
O ja pierdole. Naprawdę?!
      - Dobra, dzięki to wszystko co chciałam wiedzieć.
Wstałam gwałtownie z krzesła, po czym wyszłam z sali nie żegnając się już nawet z władzą.
      Wróciłam do domu i położyłam się plackiem na łóżku. Co ten chłopak najlepszego zrobił? Albo raczej co ja zrobiłam?! To przeze mnie jest w takim stanie! Nie wiedziałam, że ma tak kiepską psychikę. Powinnam być bardziej wyrozumiała. Teraz się czuję jakbym to ja to zrobiła. Jutro tam wrócę. Teraz muszę się z tym przespać. Lecz niech nie myśli, że zmienię zdanie na jego temat. Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że jest dupkiem.

BAEKHYUN
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I o to drugie opowiadanie od czytelnika XD Niestety nie będzie dalszej część. :(
Suho i ja mamy nadzieje, że wam się spodoba :D
Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Nie zapomnijcie że Wy również możecie przysyłać swoje prace na suho.jestem@gmail.com
Nie zapomnijcie komentować ;) 
KRIS

sobota, 19 kwietnia 2014

Nasze Nudne Życie Rozdział 3

<NARRACJA NIKA>

   - Weronika wstawaj! - obudził mnie melodyjny głos mamy.
- Już wstaje! - odkrzyknęłam z chodząc z łóżka.
   Podeszłam do komody, żeby wyciągnąć bieliznę oraz ubrania na dzisiaj i udałam się do łazienki gdzie odprawiam poranną rutynę. Wyszłam z łazienki już umalowana więc tylko zgarnęłam TORBĘ z książkami i zeszłam na dół. W kuchni już była cała moja rodzina. ładnie się przywitałam, zgarnęłam tosta i wyszłam z domu.
   Na werandzie czekała już Wika w genialnym komplecie.
- Cześć kochanie. - przywitała się ze mną Ika a ja tylko kiwnęłam głową bo miałam pełna buzie.
- Gotowa no pierwszy dzień w nowej szkole?
- Chyba nie. - odpowiedziała dziewczyna lekko się rumieniąc.
- Dlaczego? Przecież strasznie się cieszyłaś że będziesz miała nowe pole do popisu?
- Noooooo wiiiiiiiiiemm, ale tak jakoś... Sama nie wiem. Możemy już iść do tej szkoły? - odpowiedziała speszona.
- Cokolwiek - powiedziałam chichotając. Ruszyłyśmy do szkoły, oczywiście nie obyło się bez śmiechów.
    Weszłyśmy głównym wejściem i ruszyłyśmy w poszukiwaniu jej szafki. Znalazłyśmy ją i Ika odłożyła swoje książki. Gdy moja przyjaciółka zatrzasnęła drzwiczki podbiegłą do nas dziewczyna z naszej klasy.
- Cześć! Jestem Amanda. - Powiedziała przesłodzonym głosem.
- Hej! Ika, a to Nika. - Czerwonowłosa uśmiechnęła się, bardzo łatwo przychodzi nam zawieranie nowych znajomości, najpierw chłopaki, a teraz ona.
- Chodzimy razem do klasy, ale super co nie? - Powiedziała, aż zbyt entuzjastycznie blondynka.
- Tak, em pewnie. - Powiedziała z dużo mniejszą ekscytacją Wika.
- Amanda uspokój się, bo przeżywasz jak mrówka okres. -Zgasiłam ją.
   Więcej już się nie odezwała, tylko szła za nami do klasy. Nie udało nam się spotkać chłopaków przed pierwszą lekcją, pewnie byli z tyłu szkoły na fajce
   Gdy dotarliśmy do klasy i zajęliśmy przed ostatnią ławkę pod oknem. Pani Woo zaczęła nam tłumaczyć ja doszło do II wojny światowej. Gdy nagle ktoś wybił kamieniem okno a jakiś chłopak z rozbawieniem krzykną:
- BOMBA!!! WSZYSCY PADNIJ!!!
   Wtedy każdy schował się pod ławką nawet pani Woo próbowała wejść pod biurko. Wyszłam z pod mojego "schronu" i wyjrzałam przez okno, gdzie zobaczyłam naszych popularsów, uciekających z miejsca zbrodni. Najbardziej w tyle był Ash, wywnioskowałam z tego że to on rzucił kamieniem, o mało mnie nie trafiając.
   Wszyscy usiedli z powrotem na miejscach, a nauczycielka ciągnęła dalej swój nudny wykład. Niezbyt chciało mi się go słuchać, więc się wyłączyłam, a Ika rozmawiała z Amandą, która usiadła w ławce przed nami. Zdziwiło mnie, że blondynka zechciała się za kumplować z nami dopiero gdy Wika przyszła do tej szkoły. Wcześniej nie zwracała na mnie uwagi, a tu przychodzi moja przyjaciółka i nagle ta chce nas poznać, coś mi w niej nie pasuje.
    Wreszcie usłyszałam upragniony dzwonek, wzięłam książki w rękę i wyszłam z sali. Kurczę zapomniałam o Ice, no nic poczekam przed klasą.

<NARRACJA IKA>

     Nie wieżę, Nika zostawiła mnie samą, ale jest jeszcze Amanda. Wyszłyśmy razem, śmiejąc się z czegoś, przed salą była Werka i chyba czekała na mnie, jaka kochana. Szłyśmy w trójkę do naszych szafek, po książki na następną lekcję, gdy po drugiej stronie korytarza zauważyłam dziewczynę, miała niebiesko-zielone włosy. Wydaje się być ciekawą osobą, ciekawi mnie jednak dlaczego stoi sama.
- Ey co to za dziewczyna? - Zapytałam moich koleżanek, wskazując na tamtą dziewczynę.
- Ta? To Salomea, szkolna dziwaczka, nie warto z nią gadać. A czemu? - Odpowiedziała na moje pytanie Amanda.
- Wydaje się być ciek... - Nie dokończyłam bo ktoś mi przerwał, a tym kimś był Alex.
- Cześć dziewczyny! Co tam? - Zapytał radośnie, a raczej wykrzyczał, oczywiście była z nim reszta chłopaków.
     Ich podejście do nas musiało zdziwić innych uczniów, bo przyglądali się nam i szeptali między sobą.
- Hej Alex! Ale wiesz że nie musisz krzyczeć, bo stoimy wystarczająco blisko, by cię usłyszeć? - Zapytała wesoło Nika. Amanda tylko stała z niezbyt zadowoloną miną, chyba ich nie lubi.
- On wie, ale krzycząc przywitanie chce wam okazać swą ekscytację z zobaczenia was. - Powiedział Drew rozbawiony reakcją swojego chłopaka, który zrobił zdziwioną minę.
- Skąd to wiesz? - Zapytał ciekawski zielonooki.
- A z tego że jesteś moim chłopakiem i wiem o tobie praktycznie wszystko? - Odpowiedział pytaniem na pytanie Andrew.
     Amanda zrobiła zniesmaczoną minę na słowo "chłopakiem", chyba ma coś do homoseksualistów.
- O Amanda, teraz do nich się przyczepiasz? - Odezwał się chamsko Pan z kompleksem Boga.
- Odpierdol się Waller! To z kim się przyjaźnię to moja sprawa. - Odpyskowała równie nie miło blondynka.
- U! Kicia ma pazurki! - Zaśmiał się Ash z Matt'em.
     Zaśmiałam się razem z Niką z komentarza chłopaka. Nasza nowa znajoma spojrzała na nas ze wściekłością, wydęła policzki i odmaszerowała od nas. Ktoś tu ma ego większe niż Kendall. A propo to chłopak właśnie zmierzał w moim kierunku by się przywitać, tradycyjnie przytulasem.
- Nie zbliżaj się do mnie! - Krzyknęłam na niego.
- Czemu? Coś ze mną nie tak? - Był wyraźnie zdezorientowany.
- Śmierdzi od Ciebie fajkami! Jak możesz tego nie czuć? - Nie rozumiałam tego, jak można tak jebać, za przeproszeniem i w ogóle tego nie czuć.
- Z resztą, czuć od was wszystkich. - Zrobiłam zdegustowaną minę i zatkałam nos dla podkreślenia moich słów.
- Oj Ika już nie przesadzaj. - No nie i Nika przeciwko mnie?
- No dobra, chodź. - Rozłożyłam ręce żeby mógł mnie przytulić, a zaraz po nim wpadłam w objęcia Jake'a, następnie Matt'a i całej reszty.
     Hah z Niką zrobili to samo, musiało to wyglądać zabawnie, takie przechodzenie od jednego do drugiego. Nagle przypomniała mi się pewna piosenka.
- Ej Nika pamiętasz? Hera, Koka, Hasz, LSD, ta zabawa po nocach się śni, LSD, Hera, Koka i Hasz podziel się z kolegami czym masz. - Zaśpiewałam melodyjnie po polsku.
    Nika zaczęła się głośno śmiać, a chłopaki nie wiedzieli o co nam chodzi, bo zwyczajnie nie zrozumieli tekstu.
- To nie było miłe! - Krzyknął na nas Matty i udawał obrażonego, z resztą, tak jak reszta jego przyjaciół, wyglądali jak naburmuszone 7-latki.
     To był naprawdę zabawny widok, szkolni popularsi, od których czuć papierosami, wyglądają w tej chwili jak małe dzieci, którym mama nie chciała kupić nowej zabawki. Nika zaczęła się z nich śmiać, po kilku sekundach przerwała jej jednak dzwonek, oznaczający początek w-f 'u. Musieliśmy się pospieszyć, bo sala gimnastyczna jest prawie po drugiej stronie szkoły.

<NARRACJA JAKE>

      Mnie i chłopakom nie chciało się iść na w-f, który mamy razem z dziewczynami z klasy Iki i Niki. Niestety one zauważyły naszą chęć ucieczki z tej lekcji i dosłownie zaciągnęły na zajęcia, chwytając każdego za rękaw bluzy lub koszulki. Zdziwiła mnie siła naszych przyjaciółek, jak na takie małe istoty mały naprawdę dużo siły, chociaż w sumie to niezbyt się opieraliśmy.
- Ej, no! Dlaczego musimy iść na ten cholerny w-f? - Zapytałem z nadzieją że pozwolą nam nie iść, bo nie znajdą żadnego konkretnego powodu, ale się myliłem.
- Bo nie było was już na pierwszej lekcji! - Warknęła blondynka.
- A skąd to wiecie co? Szpiegujecie nas? - Zapytał Drew, podnosząc jedną brew.
- Nie, Ale Ash o mało nie zabił Niki tym kamieniem, jak się podniosłyśmy spod ławek, nie pytajcie, to zobaczyłyśmy jak uciekacie. - Powiedział znudzonym tonem śliczna czerwonowłosa.
- Yy... ee... Cooo? Przecież my grzecznie siedzieliśmy na gegrze. - Zaczął się wymigiwać Alex, ale coś mu nie szło.
- Głupku, nasza pierwsza lekcja dzisiaj to angielski. - Wkopał go jeszcze bardziej Ash.
     On jest serio idiotą, jak on w ogóle się tu znalazł?
     Nie wiem jakim cudem udało nam się nie spóźnić na lekcję. Dziewczyny odprowadziły nas pod same drzwi szatni, by mieć pewność że nigdzie nie pójdziemy. Nie no są uparte, tylko je za to podziwiać.
    Dziś mieliśmy grać w kosza, drużyny mieszane, zapowiada się ciekawa lekcja. Tym bardziej że w mojej była Nika, Ika oraz Matt i Kendall, którzy należą do szkolnej reprezentacji koszykarskiej.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest trzeci rozdział :D Jeej. Ey Kris fajnie się mnie męczyło? "Dalej pisz bo ja chcę wiedzieć co będzie dalej". A tak w ogóle jak to jest że ty piszesz początek rozdziału po czym kończy ci się wena i ja muszę doprowadzać go do końca? Dobra to wszystko Suho pozdrawia ludzi którzy to czytają :D

piątek, 18 kwietnia 2014

WESOŁEGO ALLELUJA !!!

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Z okazji świąt chciałam razem z Suho życzyć wam no.... wszystkiego?
Dobra a tak na serio to życzę Wam dużo słodyczy XD tradycyjnie DUŻO wolnego czasu i odpoczynku przed tą straszną nauką :D
No czego jeszcze mhh... No nie wiem może spełnienia wszystkich waszych marzeń???  
A teraz Suho wam przedstawi ładny wierszyk??
 "Dwa kurczaki w koszyku siedzą i rzeżuchę sobie jedzą, baran w szopie zioło pali pewnie zaraz się przewali, ksiądz za stołem już się buja Wesołego Alleluja!" (Suho wkradła się kiedy Kris nie widziała XD  :D hihihih )

No to chyba wszystko, jeszcze raz Wszystkiego najlepszego!!!!
ALLELUJA!!!!! XD

KRIS

Bad boy

Tytuł: Bad Boy
Autor: Junsu
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG

 BAD BOY 
CZĘŚĆ 1

Uruchomiłam komputer. Miałam jeszcze 30 minut do wyjścia z domu ,by zdążyć na matematykę. Wchodząc na facebooka miałam nadzieję ujrzeć wiadomość od mojej kuzynki (kilka dni temu zdawała testy gimnazjalne i chciałam się dowiedzieć jak jej poszło). Zamiast tego na głównej stronie pokazały mi się następne, beznadziejne posty typu „…Gdy ludzie mówią ci, że się zmieniłeś, w 95% przypadków mówią tak, ponieważ przestałeś zachowywać się tak, jak oni by tego chcieli…” oraz „…Chciałabym, abyś został na zawsze…” . Nawet nie wiecie jak takie ”coś” mnie denerwuje. Wiem, że w większości to prawda co w nich pisze, ale mnie treść takich postów NIE wzrusza , NIE smuci , ani NIE daje do myślenia. I chyba nie tylko ja mam takie odczucia. Najlepsze jest to ,że nawet najbardziej banalne teksty mają 100 laików.
      No dobra, może zacznę od początku. Mam na imię Zuzanna i mam 17 lat. Jestem dość wysoka (około 171cm) i dalej rosnę. Nie jestem chuda, ani gruba. W moim wyglądzie nie ma nic szczególnego, godnego uwagi.  Jak widzicie trudno mnie zadowolić (mam trochę trudny charakter). Czasami się zastanawiam, czy ktoś mnie taką pokocha. Moi rodzice mówią, że nie jestem normalna, co mnie wcale nie dziwi, bo oni też nie są normalni i nigdy nic nie biorą na serio. Moim zdaniem to lepiej, wolę takich rodziców, niż jakichś nudziarzy.
     Byłam już gotowa do wyjścia. Muszę jeszcze tylko dać buziaki mojej rodzince (nie wstydzę się tego). Mój tata siedział na kanapie i oglądał telewizję.
-Czy ty nie powinieneś być w pracy? -Zapytałam.
-Mam dzisiaj na 12:00. Wrócę późno. –Uśmiechnął się do mnie, a ja usiadłam mu na kolanach jak mała dziewczynka i dałam mu buziaka w policzek.
-Czy możesz ze mnie zejść?! -Zawołał tata śmiejąc się. –Mam tego dosyć!!
-Też cię kocham!! -Wykrzyknęłam. W tym samym czasie mama weszła do salonu i też zaczęła się śmiać. Jak już mówiłam nasza rodzina nie jest normalna.
     Gdy byłam już w szkole podbiegły do mnie koleżanki z klasy, jak zwykle przekazując sobie jakieś plotki. Nagle poczułam na moich ramionach czyjeś ręce. Wiedziałam, że to Mike. Znamy się od podstawówki.
- Co tam?! -Zapytał dalej trzymając moje ramiona.
-Łapska precz! -Wykrzyknęłam, a on jak zwykle zaczął się śmiać. Mike jest bardzo przystojny, ale na mnie jego urok nie działa. Prawda jest taka, że on podrywał już chyba każdą laskę w tej szkole (nawet starsze od siebie), co moim zdaniem jest trochę obleśne.
-Zawsze ta sama reakcja…- I znów zaczął się śmiać. Nagle wszystkie rozmowy ucichły. Korytarzem szedł Sean ze swoją paczką. Wszyscy się ich bali, nauczyciele też. Nikt z nimi nie zadzierał, nawet Mike. Można ich nazwać postrachem szkoły. Kiedyś też tak reagowałam, ale w końcu się przyzwyczaiłam i teraz miałam ich gdzieś, ruszyłam dalej. Czułam na sobie ich wzrok. Najwyraźniej nie podobało im się to, że ich ignoruję, ale jak już mówiłam nie boję się ich. Wiem, jestem dziwna, przecież oni mogą mi coś zrobić, obrócić moje życie w koszmar, a ja jakby nigdy nic szłam w kierunku głównych schodów. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Miałam szczęście, ale gdzieś w środku wiedziałam, że to nie koniec.
       Była godzina 15:15, właśnie kończyłam lekcje. Podłączyłam słuchawki do MP3, w moich uszach rozległy się pierwsze dźwięki piosenki Just one day*. Właśnie wychodziłam z budynku, gdy ktoś nagle szarpnął mną do tyłu i zaciągnął do jakiegoś ślepego, ciemnego  zaułka. Byłam pewna, że to znowu Mike.
- Ty chyba nigdy nie prze…-urwałam w połowie zdania ujrzawszy, że to nie mój przyjaciel. Przede mną stał Sean. Miał mordercze spojrzenie. Wyrwał mi słuchawki z uszu, co trochę zabolało.
- Och, to ty… Wiedziałam, że mi nie odpuścisz, przecież to nie do przyjęcia, że ktoś cię ignoruje i ma gdzieś.  Nie boję się ciebie! -Krzyknęłam mu prosto w twarz.
-Nie masz prawa się do mnie tak odzywać ! -Wykrzyczał i uderzył w ścianę obok mojej głowy. Wystraszył mnie, muszę przyznać, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji i ponownie założyłam maskę na twarz, nie ukazując żadnych swoich  uczuć. Lecz on musiał zauważyć chwilę mojej słabości i zaczął się głośno śmiać. W moich oczach pojawiły się łzy bezradności, ale szybko je wytarłam wierzchem rękawa. Przycisnął mnie do ściany. Głośno przełknęłam ślinę, co go jeszcze bardziej rozśmieszyło.
-Nic mi nie zrobisz- powiedziałam wstrząśnięta.
-Mylisz się –odpowiedział i podszedł jeszcze bliżej. Na dłuższą chwilę zamknęłam oczy. Próbowałam obmyślić jakiś dobry plan, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Był ode mnie wyższy. Gdy dzieliły nas już tylko centymetry zauważyłam, że jest bardzo umięśniony (musiał ćwiczyć i to dużo). Muszę przyznać, że był przystojny i to bardzo. Mógłby mieć każdą dziewczynę w tej szkole, ale wizerunek bad boya mu w tym nie pomagał. Chociaż nie, cofam to, raczej przyciąga jeszcze więcej wielbicielek, ale najwyraźniej on nie był nimi zainteresowany. Świetnie, po prostu świetnie, jestem z siebie dumna, nie mogłabym sobie wyobrazić gorszej sytuacji, niż ta, w której jestem , a ja myślę o tym jaki on jest seksowny. Nagle usłyszałam, jak się śmieje…czekaj, czemu on się śmieje, co jest w tym takiego śmiesznego? Ja tu zaraz zawału dostanę, a on się śmieje! Jesteśmy po prostu warci siebie.
-Napatrzyłaś się? -Zapytał z uśmiechem na twarzy. Nie odpowiedziałam mu.
- Przecież widzę jak na ciebie działam. –Nie przestawał mnie dołować. Chciałam odwrócić głowę tak , by go nie widzieć, ale on mi na to nie pozwolił. Głaskał swoją dłonią mój policzek. Palant-pomyślałam. Czego on ode mnie chce? Nagle jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich własnych. Byłam bardzo spięta. Po bardzo krótkiej chwili nasze wargi się zetknęły, ale nie oddałam mu pocałunku. On jednak się nie poddawał. Czułam jak jego ciało napiera na moje.
- No dalej –powiedział. –Wiem, że tego chcesz. –Właśnie w tej sekundzie zrozumiałam, że chyba mu się podobam. Tylko co on takiego we mnie widzi? Nie wiem.
- Myślisz, że to, że jesteś najpiękniejszym  chłopakiem w szkole pozwala ci na obmacywanie mnie?! –Wykrzyknęłam –Jakbyś nie zauważył jestem inna niż reszta dziewczyn. Nie pozwolę ci tak mnie traktować. Nie różnisz się niczym od reszty mężczyzn! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego zboczeńcu! –Te słowa chyba go trochę zaskoczyły, ale nie zniechęciły go.
- Zadziorna. Takie lubię.- Powiedział. Zaczęłam go kopać, ale najwyraźniej nie robiłam mu tym dużej krzywdy. Złapał mnie za nadgarstki, nie mogłam nimi ruszyć. Zaczął mnie całować po szyi. Było to nawet przyjemne, ale wiedziałam, że nie mogę mu na to pozwolić.
- Podobasz mi się. –Powiedział, dalej mnie całując.
- Jakoś tego nie widzę –odpowiedziałam. –Chcesz mnie tylko wykorzystać, a to nie nazywa się miłość. –Splunęłam. –Nienawidzę cię. –To musiało dać mu coś do zrozumienia bo odsunął się ode mnie. W jego oczach widziałam zmieszanie. Nie czekałam długo. Wykorzystałam tę szansę i zaczęłam uciekać. Nie słyszałam jego kroków. Gdy się obejrzałam zauważyłam, że stoi w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Wydawał się nad czymś rozmyślać. Nie za bardzo mnie to interesowało. Biegłam dalej, ale wiedziałam, że oszukuję samą siebie. W głębi serca poczułam lekkie ciepło. Na szyi czułam przyjemne mrowienie w miejscach gdzie przed chwilą były jego usta. Ale jak to możliwe, że po tym co mi zrobił, ja coś do niego czuję? Gdy byłam już w domu udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na moje łóżko i zasnęłam.

_____________________________________________

*BTS -„Just one day” 


CZĘŚĆ 2

Obudziłam się o trzeciej nad ranem. Nie chciało mi się już spać lecz nie miałam zamiaru też wstawać. Zauważyłam, że jestem przykryta kołdrą i od razu w myślach podziękowałam mamie, jest kochana. Przez długi czas rozmyślałam o wczorajszym dniu, ale i tak nic z tego nie wywnioskowałam. Na telefonie pokazywało, że jest już  05:00. Gdy pościeliłam łóżko poszłam wziąć ciepły prysznic. Po około 20 minutach wyszłam z łazienki czysta i pełna energii. Musiałam jeszcze odrobić lekcje, kompletnie o nich zapomniałam, co od razu zniszczyło mój dobry humor. Fizyka jest straszna, najgorszy ze wszystkich przedmiotów. Siedziałam nad jednym zadaniem dobre pół godziny, a i tak nie zrozumiałam nawet polecenia. Nie pamiętałam żadnego ze wzorów, które mogłyby mi pomóc rozwiązać to gówno. W końcu się poddałam. Następna jedynka w dzienniku -pomyślałam i pokręciłam głową. Postanowiłam zjeść śniadanie. Zanim się zorientowałam była już 07:30. Musiałam się pospieszyć. Wzięłam kanapkę w rękę i wyszłam z domu.
         Wchodząc do szkoły pierwsze co to zauważyłam, że dziewczyny znowu kogoś obgadują. Dzień jak co dzień -pomyślałam i poszłam do szatni odłożyć moją dżinsową kurtkę.
Tam czekał już na mnie Mike. Nie byliśmy razem w klasie, ale i tak odprowadził mnie pod same drzwi. Wymieniliśmy jeszcze parę zdań i każdy poszedł w swoim kierunku.
          Zadzwonił dzwonek na przerwę. Została jeszcze jedna lekcja. Podeszłam do mojego wiernego przyjaciela, który znów rozmawiał z jakąś pustą lalką. Nie interesowało mnie za bardzo to, o czym rozmawiali, ale i tak nie miałam co robić. Nagle zauważyłam, że na drugim końcu korytarza stoi Sean. Patrzył w naszym kierunku. Chciałam mu dokopać, więc przybliżyłam się do Mika tak, że nasze ciała się stykały. Ten odruchowo złapał mnie w pasie, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie (choć nie ukrywam, że był trochę zdziwiony). Tak! -właśnie o to mi chodziło. Kątem oka zauważyłam, jak Sean się odwraca i odchodzi. Byłam z siebie dumna. Po pięciu minutach postanowiłam pójść po książki, które były w mojej szafce.  Gdy otworzyłam drzwiczki na jednej z półek leżała mała, niebieska karteczka. Wzięłam ją w rękę i  pobiegłam do sali biologicznej, bo właśnie miała rozpocząć się lekcja. Gdy wszyscy się rozpakowali i uciszyli nauczyciel zaczął prowadzić lekcję. Rozłożyłam papier, na którym widniało zdanie „…Spotkajmy się w parku…”. Byłam trochę zaskoczona. Kto mógł to napisać? W głowie pojawił mi się obraz Seana. Czy on nie rozumie, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego?! Ale  byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Zresztą co mi szkodzi? Przecież nic mi nie zrobi w miejscu publicznym. Przez resztę lekcji próbowałam słuchać wykładu nauczyciela, ale nic z tego nie wyszło. W głowie układałam najróżniejsze wersje wydarzeń nadchodzącego spotkania. Gdy usłyszałam dźwięk mówiący o tym, że uczniowie są wolni szybko wybiegłam z klasy.
          Park znajdował się tylko kilka przecznic dalej. Najpierw biegłam, ale szybko się zmęczyłam. Resztę drogi przeszłam nie czekając na żadne z zielonych świateł. Nie wiedziałam czemu jestem tak podekscytowana. Przerażałam samą siebie. Ale kto zrozumie kobiety? Roześmiałam się. Gdy dotarłam do celu zaczęłam się rozglądać za chłopakiem. Stał przy jednym z najstarszych drzew w tej okolicy, na drugim końcu parku. Miał spuszczoną głowę. Zastanawiałam się jak to możliwe, że tak szybko tu dotarł. Musiał opuścić ostatnią lekcję. Dopiero teraz zauważyłam jak był ubrany. Miał na sobie czarne, przylegające dżinsy, szare buty przed kostkę, białą bluzkę oraz bluzę, która moim zdaniem lepiej wygląda, niż ociepla, ale trzeba było przyznać, że chłopak ma gust. Był bardzo przystojny. Moje kroki były niepewne. Przystanęłam, gdy dzieliły nas już tylko 2 metry. Postanowiłam nie zmniejszać tego dystansu. Spojrzał na mnie.
- Cześć –przywitałam się, lecz on mi nie odpowiedział. Wystarczył jeden, długi krok i był już przy mnie. Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku jakiejś wydeptanej dróżki. Szliśmy tak przez jakieś 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na małej polance, otoczonej drzewami. Myślę, że nikt oprócz Seana nie zna tego miejsca, no i teraz mnie.
-Masz zamiar się do mnie odezwać?! –Zapytałam trochę podenerwowana. Ale on tylko na mnie patrzył. –Wiesz, to nie jest miłe –dodałam. W głowie leciała mi piosenka One shot*, nawet pasująca do tej sytuacji. –Hah. Super, świetnie. Nic nie mów. Wiesz, zachowujesz się idiotycznie. Najpierw wczorajszy dzień teraz mnie zapraszasz do parku by sobie na mnie popatrzeć. Jesteś naprawdę bardzo pomysłowy. Nie wiem, czy ja jestem głupia?! Bo ja naprawdę nie ogarniam. –Zaczęłam chodzić w kółko i ciągnąć za włosy. –Gapisz się na mnie na korytarzu, nie wiadomo z jakiego powodu, ale nigdy nie podejdziesz i nie powiesz o co ci chodzi! Nie wiem jakie masz wobec mnie zamiary, nie potrafię ciebie odczytać. Tak naprawdę to zaczynam się ciebie bać. Myślę, że zasługuję na wyjaśnienia. –Powiedziałam to wszystko w zastraszająco szybkim tempie. –Dupek –dodałam.
- To ty dziś zachowywałaś się jak dziecko! –Wykrzyknął. –Co to było na korytarzu?! Chciałaś bym był zazdrosny?! Udało ci się. Myślisz, że mi jest łatwo? Pierwszy raz zakochałem się w dziewczynie. Wiem, że wczoraj mi nie wyszło, spieprzyłem to i chcę naprawić, ale ty mi nie dajesz nawet najmniejszej szansy na to! Z resztą ty też nie jesteś święta . Bawisz się mną i wykorzystujesz do tego swojego pieprzonego kolegę, który by najchętniej pobawił się tobą! –Czułam jak łzy wypełniają moje oczy. Jak on mógł tak powiedzieć?! Odwróciłam się, chciałam stąd uciec. Zaczęłam biec, gdy nagle poczułam ręce zaciskające się na moich ramionach. –Odwal się ode mnie! –Wykrzyknęłam, ale on mnie nie puścił, tylko obrócił w swoją stronę –Pieprz się ! –Próbowałam mu się wyrwać. –Nie dotykaj mnie! –W końcu się poddałam i tak mu nie ucieknę-pomyślałam. Zamknęłam oczy (zawsze tak robię, gdy nie wiem co robić). Nagle poczułam jak mnie obejmuje i przytula. Wiedziałam, że płaczę, nie mogłam powstrzymać potoku łez.
-Przepraszam –powiedział. Głaskał moje włosy, przyciskając moją głowę do jego szyi tak, że mógł na niej oprzeć swoją brodę. –Przepraszam –powtórzył. –Kocham cię. –To mnie zaskoczyło. Osunęłam się na ziemię. On poszedł w moje ślady, dalej mnie opiekuńczo przytulając. Czekał, aż się uspokoję. Po dłuższej chwili powiedział –Znów cię zraniłem. Nienawidzę siebie za to. Nie mogę znieść, że to przeze mnie płaczesz. –Lekko się kołysaliśmy, co pomagało mi się uspokoić. Czułam jego usta wędrujące po moich włosach. Nie wiedziałam co teraz czuję, dlatego nic nie mówiłam. Pewnie i tak mój głos by mnie zawiódł. Czułam się jak z waty. Co jakiś czas słyszałam jak Sean powtarza słowo ”przepraszam”. Nie wiem ile czasu minęło nim odważyłam się na niego spojrzeć. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, tak ,że między naszymi ciałami nie było ani jednej szparki.
- Ja też przepraszam –powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. Wiedziałam, że nie wyglądam teraz najkorzystniej. Pewnie mam czerwone oczy i nos, ale nie przejmowałam się tym. Poczułam jak jego ręce zaciskają się jeszcze mocniej wokół mojego ciała. Czułam się bezpiecznie, a tego teraz mi było trzeba. Wiem, to dziwne ,że chłopak, przez którego czuję się źle potrafi mnie również pocieszyć, rozweselić. Po krótkiej chwili nasze usta złączyły się w pełnym uczuć pocałunku. Nasze wargi pasowały do siebie idealnie. Pogłębiłam pocałunek. Gdy zabrakło nam oddechu odsunęliśmy się do siebie, a ja wykorzystałam szansę, by szczerze powiedzieć –Kocham cię.

JUNSU


_____________________________________________

*B.A.P –„One shot”


---------------------------------------------------------------------------------------------

Okej  o to pierwsze opowiadanie które przysłała czytelniczka.
Wiemy, że jest podzielone na dwie część i możne się wydawać to trochę dziwne ale taka była prośba autorki więc ją spełniłyśmy XD
Nam się podobało mamy nadzieje, że wam też przypadnie do gustu. ;) Pamiętajcie że możecie przesyłać nam swoje arcydzieła na   suho.jestem@gmail.com  Czekamy :D
Komentarze mile widziane 


SUHO I KRIS POZDRAWIAJĄ LUD XD

czwartek, 17 kwietnia 2014

Nasze Nudne Życie Rozdział 2

<NARRACJA NIKI>

    Obudziłam się z potwornym, bólem głowy. próbowałam otworzyć oczy, ale nie za bardzo mi to wyszło. po kilku nie udanych próbach w końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam szczerzącą się przyjaciółkę.
- O Śpiąca Królewna w końcu się obudziła- powiedziała głośnio się śmiejąc.
- Możesz się zamknąć, łeb mi pęka.
- Trzeba było mnie słuchać i tyle nie pić. - Ika próbowała udawać poważną, ale nie wyszło Jej to zbyt dobrze, ponieważ cały czas się chichrała.
- Ika mam pytanie?? - spytałam rozglądając się po pokoju.
- Nom dawaj.
- Gdzie my do jasnej cholery jesteśmy? - spytałam nieco zdezorientowana
- U mnie. A co?
- Jak to u Cienie? - krzyknęłam pogrążając się w rozpaczy - Rodzice mnie zabija.
- Spokojnie pomyślałam o tym. Wczoraj jak wróciliśmy napisałam do nich z twojej komórki ze źle się poczułam i ze mną zostajesz bo Kuby nie ma - odpowiedziała dziewczyna z niepokojącym spokojem.
- I się zgodzili?? - zapytałam z nie dowierzaniem. Ledwo mnie puścili na imprezę a tu pozwalaja mi również nocować poza domem. WOW
- Nom bez problemu Twoja mama napisała że jesteś dobra koleżanką skoro chcesz się mną zająć i się zgodziła.
- Wiesz, że Cię kocham?
- No wiem.- wybuchłyśmy nie ogarniętym śmiechem
- Dobra jeszcze chwila a głowa mi pęknie - stwierdziłam skrzywiając się z bólu.
- Poczekaj, dam Ci jakieś tabletki przeciwbólowe.
- Mówiłam, że Cie kocham?
- Mnie wszyscy kochają - zaśmiała się przyjaciółka.

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
   Reszta przerwy świątecznej minęła nom głównie na chodzeniu po mieście i buszowaniu w sklepach. Na szczęście rodzice nie dowiedzieli się o moim "wypadku" a Kuba wrócił z imprezy tak wstawiony, że nawet nie pamięta, że w ogóle u nich nocowałam. Dzięki Ci Boże.
   Siedziałyśmy właśnie w Starbucksie i rozmawiałyśmy o jutrzejszym dniu. 
- Nie mogę uwierzyć, że jutro musimy iść do szkoły. - powiedziała moja najlepsza przyjaciółka ze smutkiem w głosie .
- Normalnie Ika. - odpowiedziałam dziewczynie z obojętnością - Zadajesz te pytanie od samego rana.
- No wiem, ale po co chodzić do szkoły?
- Żeby nie być głupim.
- Wiem żeby poznawać fajnych chłopaków.
- Ty tylko o jednym myślisz - Wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Myślę o różnych rzeczach na przy...
- Oszczędź  mi proszę szczegółów.
- Doba, skoro tego pragniesz.
- Tak tego pragnie. - Po chwili obydwie tarzałyśmy się po podłodze ze śmiech 
    Nasz napad głupawki przerwał jakiś głos:
- Cześć dziewczyny! - obróciłam się żeby zobaczyć do kogo należny ów głos i  z wrażenia prawie bym spadła z krzesła przede mną stał Matt Brian i Jake Mackenzie. Największe popularsy z naszej szkoły stoją przed nami i się do nas odezwali. No po porostu nie wierze.
- Siemka - powiedziała Ika jakby nigdy nic - Jeszcze raz dzięki za pomoc!
    Dziewczyna uśmiechnęła się do nich, a ja nie miałam bladego pojęcia o co tu do jasnej ciasnej chodzi.
- Jak tam po imprezie?? - Brian mnie zapytał, a ja jak taki głupek nie wiedziałam co odpowiedzieć. Lepiej nie wiedziałam o co mu chodzi!!!
- Yyyyy... - nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Na szczęście z opresji uratował mnie telefon Mackenzie'go. chłopak odebrał i oddalił się od nas, żeby ze spokojem porozmawiać.
    Po chwili wrócił i oświadczył, że muszą lecieć, ponieważ znajomy ich pilnie potrzebuje. Ładnie się pożegnali i wyszli z kawiarni obsypałam Wikę pytaniami.
- Skąd ich znasz? Wiesz kim oni są ? O jaką imprezę chodziło Brian'owi? Znasz Brian'a i Mackenzie'ego  i mi nic nie powiedziałaś? Ika do jasnej cholery odpowiedz mi? -krzyknęłam na koleżankę lekko rozdrażniona milczeniem dziewczyny.
- A pozwolisz mi dojść do słowa czy będziesz mnie dalej pytać bez dania mi możliwości odpowiedzi?? - Wiedziałam że Ika ma racje więc zamilkłam dając jej tym samym znak, ze może zacząć się tłumaczyć
- Dziękuje. Pamiętasz jak Ci opowiadałam że dwójka chłopaków pomogła mi zanieść Cię do domu? - kiwnęłam twierdząco głową.
- No to, to byli oni.
- Co? Masz na myśli, że Matt Brian i Jake Mackenzie pomogli Ci zanieść mnie do domu???
- Tak. a po za tym skąd TY ich znasz??
- Pamiętasz jak w sklepie kilka tygodni wpadłaś na kolesia i ja Cię potem opieprzałam, bo to był populars naszej szkoły??
   Teraz to Wiktoria kiwnęła twierdząco głową.
- No to, to są jego koledzy. Też są mega popularni jedna czwarta naszej szkoły na nich leci.
- A co z resztą?? - spytała Ika z błyskiem zainteresowania w oczach.
- Reszta damskiej części szkoły leci na Kendalla Waller'a. - dziewczyna chyba nie zrozumiała bo patrzyła na mnie jakbym miała 5 głów zamiast jednej.
- Tego kolesia na którego wpadłaś.
- Aaaaa... Teraz kumam. Dobra chodźmy już do domu.
- Okej - wstałyśmy z krzeseł, zostawiłyśmy gotówkę i wyszliśmy idąc się w kierunku naszych domów.
   Postanowiłyśmy iść dłuższą droga, przez park. Po drodze wygłupiałyśmy się do tego stopnia że ludzie omijali nas szerokim łukiem.
- Pewnie myślą, że jesteśmy psychicznie chore - powiedziała Ika po między napadami śmiech.
- Biedni ludzie - stwierdziłam powstrzymując fale śmiechu.

<NARRACJA IKI>

- Pewnie myślą, że jesteśmy psychicznie chore - powiedziałam pomiędzy napadami śmiechu.
- Biedni ludzie. - stwierdziła Nika ledwie powstrzymując śmiech,
- Nie wiedz...
- Cześć Nika. Cześć Ika - ktoś przerwał mojej przyjaciółce w połowie zdania. Obróciłam, żeby zobaczyć kto się z nami przywitał a moim oczom ukazała się sześcioosobowa grupka z czego tylko dwóch rozpoznałam, Matt'a i Jake'a.
- Cześć - odpowiedziałyśmy z Niką w tym samym czasie, co spowodowało u wszystkich nie pohamowany śmiech.
- Z główką wszystko w porządku? - Zapytał arogancko chłopak w czarnych włosach. Czy on się czasem nie ma kompleksu boga*?
- Tak, a co? Martwisz się o mnie? - Zapytałam chamsko.
- Nie, ale zachowałyście się jak dwie idiotki. - Nie wieże po prostu, no nie wieżę. Dlaczego Nika dalej się nie odzywa?
- A ty zawsze jesteś debilem, czy teraz tylk udajesz?
- Hej, spokojnie! Ja tylko się wygłupiam. Jestem Kendall, wpadliśmy na siebie jakoś... dwa tygodnie temu. - Przedstawił się arogancki idiota.
- Jestem Ika, ale to pewnie już wszyscy wiecie z wcześniejszego przywitania Matt'a. - Uśmiechnęłam się do wszystkich, a Nika tylko stała i patrzyła na nich.
-Siema, mała! Jestem Ash. - Przywitał się ten z grzywką na pół twarzy.
- Nieźle mu powiedziałaś! - Pochwalił mnie i przybył ze mną piątkę, a Kendall udawał obrażonego, ale coś mu nie szło.
- Kendall, misiek, nie obrażaj się na mnie. - Powiedziałam słodko i zrobiłam minkę kota ze Shrek'a.
     Sprawę ułatwiało mi to że nie miałam założonych kolczyków.
- Jak mógłbyś odmówić tej słodkiej mordce jak ta? - O! Nika "wybudziła" się z oszołomienia.
     Chłopak jeszcze raz na mnie spojrzał, się uśmiechnął, po czym podszedł do mnie i mocno przytulił. Cała gromadka zrobiła "Awwww", a ja się tylko zaśmiałam.
- Puść mnie, proszę! Bo mnie udusisz! - Błagałam Kandall'a, ale on tylko wzmocnił uścisk, by po chwili mnie puścić.
- Hejo! Ja to Alex, a ten tu słodziak (wskazał na chłopaka obok, którego trzymał za rękę) to Andrew. - Powiedział wesoło zielonooki.
- Możecie mówić na mnie Drew. - Odezwał się.
     Z początku wydawał się trochę straszny, ale gdy się uśmiechnął cały strach odleciał w zapomnienie. Jake przez cały ten czas patrzył na mnie, myśli chyba że tego nie zauważyłam ,ale nie ważne. Zapytali czy zostaniemy z nimi jeszcze w parku, na co ochoczo przystałyśmy.
--------------------------------------------------------------------
*Kompleks Boga - Myśli że jest najlepszy, najpiękniejszy i najfajniejszy. Tak w skrócie. :)
------------------------------------------------------------------
Jest drugi rozdział! Jeju! Chcę podziękować różnym ludziom, których nie wymienię, a czekajcie to nie ta okazja XD. Rozdział pisany częściowo na lekcjach, częściowo przeze mnie a częściowo przez Kris. Dziękuję że specjalnie dla tego rozdziału marnowałaś kartki w zeszycie do włoskiego :* Pozdrawiam jedyną osobę komentującą czy Junsu Dzięki :D Dobra to wszystko, to do następnego rozdziału lub one-shot'a . Suho :) AHA I KOMĘTUJCIE :D