piątek, 18 kwietnia 2014

Bad boy

Tytuł: Bad Boy
Autor: Junsu
Typ: AU, obyczaj
Rated: PG

 BAD BOY 
CZĘŚĆ 1

Uruchomiłam komputer. Miałam jeszcze 30 minut do wyjścia z domu ,by zdążyć na matematykę. Wchodząc na facebooka miałam nadzieję ujrzeć wiadomość od mojej kuzynki (kilka dni temu zdawała testy gimnazjalne i chciałam się dowiedzieć jak jej poszło). Zamiast tego na głównej stronie pokazały mi się następne, beznadziejne posty typu „…Gdy ludzie mówią ci, że się zmieniłeś, w 95% przypadków mówią tak, ponieważ przestałeś zachowywać się tak, jak oni by tego chcieli…” oraz „…Chciałabym, abyś został na zawsze…” . Nawet nie wiecie jak takie ”coś” mnie denerwuje. Wiem, że w większości to prawda co w nich pisze, ale mnie treść takich postów NIE wzrusza , NIE smuci , ani NIE daje do myślenia. I chyba nie tylko ja mam takie odczucia. Najlepsze jest to ,że nawet najbardziej banalne teksty mają 100 laików.
      No dobra, może zacznę od początku. Mam na imię Zuzanna i mam 17 lat. Jestem dość wysoka (około 171cm) i dalej rosnę. Nie jestem chuda, ani gruba. W moim wyglądzie nie ma nic szczególnego, godnego uwagi.  Jak widzicie trudno mnie zadowolić (mam trochę trudny charakter). Czasami się zastanawiam, czy ktoś mnie taką pokocha. Moi rodzice mówią, że nie jestem normalna, co mnie wcale nie dziwi, bo oni też nie są normalni i nigdy nic nie biorą na serio. Moim zdaniem to lepiej, wolę takich rodziców, niż jakichś nudziarzy.
     Byłam już gotowa do wyjścia. Muszę jeszcze tylko dać buziaki mojej rodzince (nie wstydzę się tego). Mój tata siedział na kanapie i oglądał telewizję.
-Czy ty nie powinieneś być w pracy? -Zapytałam.
-Mam dzisiaj na 12:00. Wrócę późno. –Uśmiechnął się do mnie, a ja usiadłam mu na kolanach jak mała dziewczynka i dałam mu buziaka w policzek.
-Czy możesz ze mnie zejść?! -Zawołał tata śmiejąc się. –Mam tego dosyć!!
-Też cię kocham!! -Wykrzyknęłam. W tym samym czasie mama weszła do salonu i też zaczęła się śmiać. Jak już mówiłam nasza rodzina nie jest normalna.
     Gdy byłam już w szkole podbiegły do mnie koleżanki z klasy, jak zwykle przekazując sobie jakieś plotki. Nagle poczułam na moich ramionach czyjeś ręce. Wiedziałam, że to Mike. Znamy się od podstawówki.
- Co tam?! -Zapytał dalej trzymając moje ramiona.
-Łapska precz! -Wykrzyknęłam, a on jak zwykle zaczął się śmiać. Mike jest bardzo przystojny, ale na mnie jego urok nie działa. Prawda jest taka, że on podrywał już chyba każdą laskę w tej szkole (nawet starsze od siebie), co moim zdaniem jest trochę obleśne.
-Zawsze ta sama reakcja…- I znów zaczął się śmiać. Nagle wszystkie rozmowy ucichły. Korytarzem szedł Sean ze swoją paczką. Wszyscy się ich bali, nauczyciele też. Nikt z nimi nie zadzierał, nawet Mike. Można ich nazwać postrachem szkoły. Kiedyś też tak reagowałam, ale w końcu się przyzwyczaiłam i teraz miałam ich gdzieś, ruszyłam dalej. Czułam na sobie ich wzrok. Najwyraźniej nie podobało im się to, że ich ignoruję, ale jak już mówiłam nie boję się ich. Wiem, jestem dziwna, przecież oni mogą mi coś zrobić, obrócić moje życie w koszmar, a ja jakby nigdy nic szłam w kierunku głównych schodów. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Miałam szczęście, ale gdzieś w środku wiedziałam, że to nie koniec.
       Była godzina 15:15, właśnie kończyłam lekcje. Podłączyłam słuchawki do MP3, w moich uszach rozległy się pierwsze dźwięki piosenki Just one day*. Właśnie wychodziłam z budynku, gdy ktoś nagle szarpnął mną do tyłu i zaciągnął do jakiegoś ślepego, ciemnego  zaułka. Byłam pewna, że to znowu Mike.
- Ty chyba nigdy nie prze…-urwałam w połowie zdania ujrzawszy, że to nie mój przyjaciel. Przede mną stał Sean. Miał mordercze spojrzenie. Wyrwał mi słuchawki z uszu, co trochę zabolało.
- Och, to ty… Wiedziałam, że mi nie odpuścisz, przecież to nie do przyjęcia, że ktoś cię ignoruje i ma gdzieś.  Nie boję się ciebie! -Krzyknęłam mu prosto w twarz.
-Nie masz prawa się do mnie tak odzywać ! -Wykrzyczał i uderzył w ścianę obok mojej głowy. Wystraszył mnie, muszę przyznać, ale nie chciałam dać mu tej satysfakcji i ponownie założyłam maskę na twarz, nie ukazując żadnych swoich  uczuć. Lecz on musiał zauważyć chwilę mojej słabości i zaczął się głośno śmiać. W moich oczach pojawiły się łzy bezradności, ale szybko je wytarłam wierzchem rękawa. Przycisnął mnie do ściany. Głośno przełknęłam ślinę, co go jeszcze bardziej rozśmieszyło.
-Nic mi nie zrobisz- powiedziałam wstrząśnięta.
-Mylisz się –odpowiedział i podszedł jeszcze bliżej. Na dłuższą chwilę zamknęłam oczy. Próbowałam obmyślić jakiś dobry plan, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Był ode mnie wyższy. Gdy dzieliły nas już tylko centymetry zauważyłam, że jest bardzo umięśniony (musiał ćwiczyć i to dużo). Muszę przyznać, że był przystojny i to bardzo. Mógłby mieć każdą dziewczynę w tej szkole, ale wizerunek bad boya mu w tym nie pomagał. Chociaż nie, cofam to, raczej przyciąga jeszcze więcej wielbicielek, ale najwyraźniej on nie był nimi zainteresowany. Świetnie, po prostu świetnie, jestem z siebie dumna, nie mogłabym sobie wyobrazić gorszej sytuacji, niż ta, w której jestem , a ja myślę o tym jaki on jest seksowny. Nagle usłyszałam, jak się śmieje…czekaj, czemu on się śmieje, co jest w tym takiego śmiesznego? Ja tu zaraz zawału dostanę, a on się śmieje! Jesteśmy po prostu warci siebie.
-Napatrzyłaś się? -Zapytał z uśmiechem na twarzy. Nie odpowiedziałam mu.
- Przecież widzę jak na ciebie działam. –Nie przestawał mnie dołować. Chciałam odwrócić głowę tak , by go nie widzieć, ale on mi na to nie pozwolił. Głaskał swoją dłonią mój policzek. Palant-pomyślałam. Czego on ode mnie chce? Nagle jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich własnych. Byłam bardzo spięta. Po bardzo krótkiej chwili nasze wargi się zetknęły, ale nie oddałam mu pocałunku. On jednak się nie poddawał. Czułam jak jego ciało napiera na moje.
- No dalej –powiedział. –Wiem, że tego chcesz. –Właśnie w tej sekundzie zrozumiałam, że chyba mu się podobam. Tylko co on takiego we mnie widzi? Nie wiem.
- Myślisz, że to, że jesteś najpiękniejszym  chłopakiem w szkole pozwala ci na obmacywanie mnie?! –Wykrzyknęłam –Jakbyś nie zauważył jestem inna niż reszta dziewczyn. Nie pozwolę ci tak mnie traktować. Nie różnisz się niczym od reszty mężczyzn! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego zboczeńcu! –Te słowa chyba go trochę zaskoczyły, ale nie zniechęciły go.
- Zadziorna. Takie lubię.- Powiedział. Zaczęłam go kopać, ale najwyraźniej nie robiłam mu tym dużej krzywdy. Złapał mnie za nadgarstki, nie mogłam nimi ruszyć. Zaczął mnie całować po szyi. Było to nawet przyjemne, ale wiedziałam, że nie mogę mu na to pozwolić.
- Podobasz mi się. –Powiedział, dalej mnie całując.
- Jakoś tego nie widzę –odpowiedziałam. –Chcesz mnie tylko wykorzystać, a to nie nazywa się miłość. –Splunęłam. –Nienawidzę cię. –To musiało dać mu coś do zrozumienia bo odsunął się ode mnie. W jego oczach widziałam zmieszanie. Nie czekałam długo. Wykorzystałam tę szansę i zaczęłam uciekać. Nie słyszałam jego kroków. Gdy się obejrzałam zauważyłam, że stoi w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Wydawał się nad czymś rozmyślać. Nie za bardzo mnie to interesowało. Biegłam dalej, ale wiedziałam, że oszukuję samą siebie. W głębi serca poczułam lekkie ciepło. Na szyi czułam przyjemne mrowienie w miejscach gdzie przed chwilą były jego usta. Ale jak to możliwe, że po tym co mi zrobił, ja coś do niego czuję? Gdy byłam już w domu udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na moje łóżko i zasnęłam.

_____________________________________________

*BTS -„Just one day” 


CZĘŚĆ 2

Obudziłam się o trzeciej nad ranem. Nie chciało mi się już spać lecz nie miałam zamiaru też wstawać. Zauważyłam, że jestem przykryta kołdrą i od razu w myślach podziękowałam mamie, jest kochana. Przez długi czas rozmyślałam o wczorajszym dniu, ale i tak nic z tego nie wywnioskowałam. Na telefonie pokazywało, że jest już  05:00. Gdy pościeliłam łóżko poszłam wziąć ciepły prysznic. Po około 20 minutach wyszłam z łazienki czysta i pełna energii. Musiałam jeszcze odrobić lekcje, kompletnie o nich zapomniałam, co od razu zniszczyło mój dobry humor. Fizyka jest straszna, najgorszy ze wszystkich przedmiotów. Siedziałam nad jednym zadaniem dobre pół godziny, a i tak nie zrozumiałam nawet polecenia. Nie pamiętałam żadnego ze wzorów, które mogłyby mi pomóc rozwiązać to gówno. W końcu się poddałam. Następna jedynka w dzienniku -pomyślałam i pokręciłam głową. Postanowiłam zjeść śniadanie. Zanim się zorientowałam była już 07:30. Musiałam się pospieszyć. Wzięłam kanapkę w rękę i wyszłam z domu.
         Wchodząc do szkoły pierwsze co to zauważyłam, że dziewczyny znowu kogoś obgadują. Dzień jak co dzień -pomyślałam i poszłam do szatni odłożyć moją dżinsową kurtkę.
Tam czekał już na mnie Mike. Nie byliśmy razem w klasie, ale i tak odprowadził mnie pod same drzwi. Wymieniliśmy jeszcze parę zdań i każdy poszedł w swoim kierunku.
          Zadzwonił dzwonek na przerwę. Została jeszcze jedna lekcja. Podeszłam do mojego wiernego przyjaciela, który znów rozmawiał z jakąś pustą lalką. Nie interesowało mnie za bardzo to, o czym rozmawiali, ale i tak nie miałam co robić. Nagle zauważyłam, że na drugim końcu korytarza stoi Sean. Patrzył w naszym kierunku. Chciałam mu dokopać, więc przybliżyłam się do Mika tak, że nasze ciała się stykały. Ten odruchowo złapał mnie w pasie, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie (choć nie ukrywam, że był trochę zdziwiony). Tak! -właśnie o to mi chodziło. Kątem oka zauważyłam, jak Sean się odwraca i odchodzi. Byłam z siebie dumna. Po pięciu minutach postanowiłam pójść po książki, które były w mojej szafce.  Gdy otworzyłam drzwiczki na jednej z półek leżała mała, niebieska karteczka. Wzięłam ją w rękę i  pobiegłam do sali biologicznej, bo właśnie miała rozpocząć się lekcja. Gdy wszyscy się rozpakowali i uciszyli nauczyciel zaczął prowadzić lekcję. Rozłożyłam papier, na którym widniało zdanie „…Spotkajmy się w parku…”. Byłam trochę zaskoczona. Kto mógł to napisać? W głowie pojawił mi się obraz Seana. Czy on nie rozumie, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego?! Ale  byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia. Zresztą co mi szkodzi? Przecież nic mi nie zrobi w miejscu publicznym. Przez resztę lekcji próbowałam słuchać wykładu nauczyciela, ale nic z tego nie wyszło. W głowie układałam najróżniejsze wersje wydarzeń nadchodzącego spotkania. Gdy usłyszałam dźwięk mówiący o tym, że uczniowie są wolni szybko wybiegłam z klasy.
          Park znajdował się tylko kilka przecznic dalej. Najpierw biegłam, ale szybko się zmęczyłam. Resztę drogi przeszłam nie czekając na żadne z zielonych świateł. Nie wiedziałam czemu jestem tak podekscytowana. Przerażałam samą siebie. Ale kto zrozumie kobiety? Roześmiałam się. Gdy dotarłam do celu zaczęłam się rozglądać za chłopakiem. Stał przy jednym z najstarszych drzew w tej okolicy, na drugim końcu parku. Miał spuszczoną głowę. Zastanawiałam się jak to możliwe, że tak szybko tu dotarł. Musiał opuścić ostatnią lekcję. Dopiero teraz zauważyłam jak był ubrany. Miał na sobie czarne, przylegające dżinsy, szare buty przed kostkę, białą bluzkę oraz bluzę, która moim zdaniem lepiej wygląda, niż ociepla, ale trzeba było przyznać, że chłopak ma gust. Był bardzo przystojny. Moje kroki były niepewne. Przystanęłam, gdy dzieliły nas już tylko 2 metry. Postanowiłam nie zmniejszać tego dystansu. Spojrzał na mnie.
- Cześć –przywitałam się, lecz on mi nie odpowiedział. Wystarczył jeden, długi krok i był już przy mnie. Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku jakiejś wydeptanej dróżki. Szliśmy tak przez jakieś 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na małej polance, otoczonej drzewami. Myślę, że nikt oprócz Seana nie zna tego miejsca, no i teraz mnie.
-Masz zamiar się do mnie odezwać?! –Zapytałam trochę podenerwowana. Ale on tylko na mnie patrzył. –Wiesz, to nie jest miłe –dodałam. W głowie leciała mi piosenka One shot*, nawet pasująca do tej sytuacji. –Hah. Super, świetnie. Nic nie mów. Wiesz, zachowujesz się idiotycznie. Najpierw wczorajszy dzień teraz mnie zapraszasz do parku by sobie na mnie popatrzeć. Jesteś naprawdę bardzo pomysłowy. Nie wiem, czy ja jestem głupia?! Bo ja naprawdę nie ogarniam. –Zaczęłam chodzić w kółko i ciągnąć za włosy. –Gapisz się na mnie na korytarzu, nie wiadomo z jakiego powodu, ale nigdy nie podejdziesz i nie powiesz o co ci chodzi! Nie wiem jakie masz wobec mnie zamiary, nie potrafię ciebie odczytać. Tak naprawdę to zaczynam się ciebie bać. Myślę, że zasługuję na wyjaśnienia. –Powiedziałam to wszystko w zastraszająco szybkim tempie. –Dupek –dodałam.
- To ty dziś zachowywałaś się jak dziecko! –Wykrzyknął. –Co to było na korytarzu?! Chciałaś bym był zazdrosny?! Udało ci się. Myślisz, że mi jest łatwo? Pierwszy raz zakochałem się w dziewczynie. Wiem, że wczoraj mi nie wyszło, spieprzyłem to i chcę naprawić, ale ty mi nie dajesz nawet najmniejszej szansy na to! Z resztą ty też nie jesteś święta . Bawisz się mną i wykorzystujesz do tego swojego pieprzonego kolegę, który by najchętniej pobawił się tobą! –Czułam jak łzy wypełniają moje oczy. Jak on mógł tak powiedzieć?! Odwróciłam się, chciałam stąd uciec. Zaczęłam biec, gdy nagle poczułam ręce zaciskające się na moich ramionach. –Odwal się ode mnie! –Wykrzyknęłam, ale on mnie nie puścił, tylko obrócił w swoją stronę –Pieprz się ! –Próbowałam mu się wyrwać. –Nie dotykaj mnie! –W końcu się poddałam i tak mu nie ucieknę-pomyślałam. Zamknęłam oczy (zawsze tak robię, gdy nie wiem co robić). Nagle poczułam jak mnie obejmuje i przytula. Wiedziałam, że płaczę, nie mogłam powstrzymać potoku łez.
-Przepraszam –powiedział. Głaskał moje włosy, przyciskając moją głowę do jego szyi tak, że mógł na niej oprzeć swoją brodę. –Przepraszam –powtórzył. –Kocham cię. –To mnie zaskoczyło. Osunęłam się na ziemię. On poszedł w moje ślady, dalej mnie opiekuńczo przytulając. Czekał, aż się uspokoję. Po dłuższej chwili powiedział –Znów cię zraniłem. Nienawidzę siebie za to. Nie mogę znieść, że to przeze mnie płaczesz. –Lekko się kołysaliśmy, co pomagało mi się uspokoić. Czułam jego usta wędrujące po moich włosach. Nie wiedziałam co teraz czuję, dlatego nic nie mówiłam. Pewnie i tak mój głos by mnie zawiódł. Czułam się jak z waty. Co jakiś czas słyszałam jak Sean powtarza słowo ”przepraszam”. Nie wiem ile czasu minęło nim odważyłam się na niego spojrzeć. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, tak ,że między naszymi ciałami nie było ani jednej szparki.
- Ja też przepraszam –powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. Wiedziałam, że nie wyglądam teraz najkorzystniej. Pewnie mam czerwone oczy i nos, ale nie przejmowałam się tym. Poczułam jak jego ręce zaciskają się jeszcze mocniej wokół mojego ciała. Czułam się bezpiecznie, a tego teraz mi było trzeba. Wiem, to dziwne ,że chłopak, przez którego czuję się źle potrafi mnie również pocieszyć, rozweselić. Po krótkiej chwili nasze usta złączyły się w pełnym uczuć pocałunku. Nasze wargi pasowały do siebie idealnie. Pogłębiłam pocałunek. Gdy zabrakło nam oddechu odsunęliśmy się do siebie, a ja wykorzystałam szansę, by szczerze powiedzieć –Kocham cię.

JUNSU


_____________________________________________

*B.A.P –„One shot”


---------------------------------------------------------------------------------------------

Okej  o to pierwsze opowiadanie które przysłała czytelniczka.
Wiemy, że jest podzielone na dwie część i możne się wydawać to trochę dziwne ale taka była prośba autorki więc ją spełniłyśmy XD
Nam się podobało mamy nadzieje, że wam też przypadnie do gustu. ;) Pamiętajcie że możecie przesyłać nam swoje arcydzieła na   suho.jestem@gmail.com  Czekamy :D
Komentarze mile widziane 


SUHO I KRIS POZDRAWIAJĄ LUD XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz